(Autor opowiadania)
Odcinek 2. Na scrabble nie mam czasu.
- Zagrasz ze mn± wieczorem w internecie w scrablle? Mój nick: mag1234 – spyta³a Magda.
- Ja grywam tylko „w kó³ko i w krzy¿yk” – odpowiedzia³em ironicznie i pu¶ci³em oko.
- Pfi...ma³o ambitna gra – z pogard± parsknê³a i u¶miechnê³a siê ¿artobliwie, mru¿±c swoje szare oczy i ods³aniaj±c delikatnie bia³e zêby.
- Ale za to szybka. Na d³ugie gry nie mam teraz czasu, ale dziêki za zaproszenie, mo¿e kiedy¶ zajrzê. Jakby co – to bêdê pamiêtaæ. – od niechcenia i trochê przez grzeczno¶æ rzuci³em, bo wiedzia³em, ¿e nigdy raczej nie zagramy. Mia³em inne sprawy na g³owie, a ona - wydaje mi siê, ¿e ta gra by³a dla niej tylko pretekstem - pewnie chcia³a porozmawiaæ. Ale o czym? O nowym ubranku dla ma³ego Radka? O tym jak ma³y je i ile razy trzeba mu pieluchê zmieniaæ? O tym jaki jest „s³odziutki” i ogl±daæ setki ujêæ fotograficznych, z czego dwa w zupe³no¶ci wystarcz±, bo po co kopiowaæ tê sam± pozê? Szczerze – to mnie takie sprawy raczej nie interesuj±, chcê byæ daleko poza nimi. Jestem teraz w takim wieku, ¿e kole¿anki rówie¶niczki bior± ¶luby, zachodz± w ci±¿ê i rodz± dzieci. Cieszê siê z nimi i gratulujê im, ale ile razy mo¿na mówiæ i s³uchaæ tego samego? Tego ju¿ za wiele, dla mnie to ju¿ „masówka”. Mo¿e powiecie, ¿e sam sobie jestem winien – „bo to pewnie zazdro¶æ”. Ale czego tu zazdro¶ciæ? To Wy mo¿ecie mi zazdro¶ciæ...Bo w³a¶nie przede mn± nowe wyzwanie, walka o to by nasyciæ swoje szare ¿ycie rado¶ci±, chwilami, których nie zapomnê. Nie wiadomo gdy nadejdzie kres, dlatego trzeba ¿yæ ka¿d± chwil±, tak jakby mia³a byæ ostatnia.
- 52 z³ote i 76 groszy– stempluj±c fakturê za telefon rzek³a mi³a kasjerka. – Zawsze jestem ok. 21, wiêc uderzaj ¶mia³o. – przeliczy³a pieni±dze i wyda³a resztê.
- OK, dziêki za zaproszenie. To na razie, czê¶æ! – po¿egna³em sympatyczn± i nieco znudzon± rol± m³odej matki sympatyczn± kole¿ankê. Dziwi mnie to, bo zazwyczaj wiêkszo¶æ z nich nie ma czasu na g³upoty. Opieka nad dzieckiem to naprawdê zajêcie na wiêcej ni¿ jeden etat. A ona przecie¿ ju¿ wróci³a do pracy, ale tak to teraz jest, ¿e ka¿dy siê boi o swój sto³ek. Zreszt± Madzia opowiada³a mi jak bardzo nudzi³a siê w domu przez te pó³ roku. Wiêc praca to jakie¶ wyj¶cie z tej sytuacji.
Wyszed³em na ulicê i za³o¿y³em s³uchawki. Kilka celowo wgranych na telefon piosenek przypomnia³o mi, ¿e to ju¿ lato. Gdy przechodzi³em obok komendy policji, po schodach zmierza³a w dó³ bardzo interesuj±ca szatynka, w czerwonej koszulce bez rêkawów i czarnych, obcis³ych d¿insach, siêgaj±cych 10 cm poza kolana. Na nogach mia³a buciki na szpilkach, przewi±zane rzemykiem powy¿ej kostek. „Ale laski pracuj± teraz w policji” – pomy¶la³em, choæ równie dobrze mog³a zeznawaæ w jakiej¶ sprawie, lecz kilka miesiêcy temu by³em na tej komendzie i widzia³em, jak za szklanymi drzwiami, co rusz tupta³a jaka¶ panienka z plikiem dokumentów pod pach±. Kilka z nich na sam widok mog³o rozpaliæ do czerwono¶ci kilkutysiêczn± armiê zmarzniêtych ¿o³nierzy i to pod ko³em podbiegunowym w ¶rodku syberyjskiej zimy, jakiej nawet i w Polsce nie znamy, a przecie¿ w tym roku mrozy siêgnê³y prawie 30 stopni, a ¶niegu napada³o blisko metr.
Zas³uchany w wakacyjne rytmy, oddalaj±c siê z prêdko¶ci± d¼wiêku od tej zimy doszed³em do skrzy¿owania i nie zauwa¿y³em nawet tego, ¿e przechodzê przez jezdniê na czerwonym ¶wietle. Rozpêdzony tir musia³ przede mn± hamowaæ... A ja wci±¿ jak Dyzio-Marzyciel pogr±¿ony my¶lami...Lato w³a¶nie siê rozpoczê³o, a ja chcia³em je wreszcie wykorzystaæ. Tak jak trzeba, czyli uprawiaj±c jak najwiêcej sportu w terenie, aby przykurczone po zimie miê¶nie dozna³y nowych bod¼ców. Przecie¿ sztang± nie mo¿na æwiczyæ ca³ym rok ciurkiem. (c.d.n.)
Autor: Marcin Matczak Lipiec 2010 Zgierz
Rej.110.2/ró¿ne - 11/ 30.07.2010
Ostatnia aktualizacja 05.08.2010 godz. 21:02
|