Na zdjêciu: Marian Glinka w Sopocie, 1963 rok, fot. Jan Rozmarynowski
Z cyklu: Osoby i wydarzenia, które trudno zapomnieæ.
Od pocz±tku lat 60. w warszawskich kultowych si³owniach kr±¿± niektóre niesamowite opowie¶ci o sportowych przygodach Mariana Glinki. Bardzo interesuj±ca anegdota dotyczy jego popisu si³y pod wie¿± Eiffela:
- Panowie wróci³em z Pary¿a, jaki ³adny! Idê sobie nuc±c szlagier, Charlesa Aznavoura i podziwiam wie¿e Eiffela, a pod ni± k³êbowisko ludzi przed dziwnym urz±dzeniem, wygl±daj±cym jak tory w±skotorówki, wznosz±ce siê ³agodnie ku niebu, gdzie¶ na 20 metrów. Co chwila kto¶ potê¿nie zbudowany jednym ruchem rêki wypycha po torach ma³y wagonik.
Z amerykañskimi muskularnymi marynarzami rywalizuje kilku angielskich „byczków”, pchaj± w granicach 17 metrów. Ka¿dy z nich ma nadzieje, ¿e jego wózek wtoczy siê do koñca torów, co wcze¶niej jeszcze nie zdarzy³o siê – i zdobêdzie nagrodê 1000 franków oraz uznania gapiów.
Pomy¶la³em, ¿e chyba w³a¶ciciel torowiska za³o¿y³ pod nie magnesy, aby do tego jeszcze nie dosz³o. Chc±c siê o tym przekonaæ, p³acê 3 franki, zawijam rêkawy i przystêpujê do walki. Mocno zapieram siê nogami, robiê kilka g³êbokich oddechów i posy³am wózek w chmury. Tak panowie, wózek po torach pêdzi z ogromn± szybko¶ci±, uderza w zaporê, której szcz±tki spadaj±, na g³owê zdumionych obserwatorów, wyje syrena, a wózek leci dalej! W³a¶ciciel ³apie siê za g³owê. Prawie b³aga mnie, abym nie podchodzi³ ju¿ do jego urz±dzenia, daje mi nagrodê oraz dodatkowo 500 franków.
Gratulacjom i poklepywaniu po plecach nie ma koñca. Jest fajnie, zapraszam rywali do kawiarni, pomimo ze jest mroczna, chyba pamiêtaj±ca czasy ¶wiêto¶ci Edith Piaff, to jest w niej wszystko, co potrzeba – wino, kobiety i ¶piew. Szybko koñczy siê moja forsa, wiêc organizuje turniej na rêkê. Kto ze mn± przegrywa – stawia kolejkê. Du¿o jest chêtnych do walki, wiêc ¶wiêtujemy do nastêpnego dnia. Wieczorem, razem wychodzimy udaj±c siê jak przysta³o na atletów na konkurs Mr. Universum.
Ta opowie¶æ kr±¿y te¿ z rozwiniêtym zakoñczeniem, oczywi¶cie pozytywnym dla bohatera tych wydarzeñ. Mo¿na przyj±æ, ¿e z wyj±tkiem picia wina, gdy¿ Marian jest abstynentem, wszystko w tych opowiastkach jest prawdziwe.
O wyczynach Mariana kr±¿± te¿ inne, nie mniej pasjonuj±ce opowie¶ci jak np. mro¿±ca krew przygoda mi³osna w samochodzie; upojna noc w Zakopanem; na planie amerykañskiego westernu, czy o jego licznych tytu³ach mistrza Polski w kulturystyce. O nich mo¿e nastêpnym razem...
Nale¿y jeszcze dodaæ, ¿e dzi¶ Marian jest nadal w formie budz±cej podziw. Jako jedyny z polskich kulturystów zdoby³ podobno w ostatnich latach piêæ razy tytu³ mistrza ¶wiata zawodowych weteranów w wyciskaniu le¿±c! To jest prawda, bo ja mu wierze, pomimo, ¿e on sam o tym poinformowa³ dziennikarzy, a oni napisali, ale dziwnym trafem nie podali ile by³o kilogramów.
Zd±¿y³ zagraæ w ok. 200 filmach i ma trzeci± ¿onê, tak jak poprzednie o imieniu Barbara. Tylko podziwiaæ i zazdro¶ciæ tych osi±gniêæ w 60 – tym roku ¿ycia!
Autor: Jan W³odarek Grudzieñ 2002
MARIAN GLINKA (1943 -2008) NIECH ZAWSZE ZOSTANIE W NASZEJ PAMIÊCI
Rej.154/ jw. – 25/ 2010.10.21
Ostatnia aktualizacja 2010.10.26 godz.12:26
|