Strona G³ówna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjêæ

PIONIERZY

Kontakt
Artyku³y:
Jan W³odarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
O¶rodki
RÓ¯NE
Statystyka
Odwiedzi³o nas:
10472379
osób.
Oni s± z nami:
Witold Majchrzak - atleta wszechstronny (1917 - 2009). Aut. Jan W³odarek

Na zdjêciu: Witold Majchrzak, 1974 r., fot. Jan Rozmarynowski

Witold Majchrzak jest nestorem kulturystów. Wcze¶niej te¿ uprawia³ sporty si³owe, w tym: wio¶larstwo, zapasy, boks, podnoszenie ciê¿arów, a przez ostatnie 30 lat ju¿ tylko kulturystykê, któr± kocha. W 1993 roku, w wieku 75 lat, po 60 latach uprawiania sportu odstawi³ swoj± ¿elazn± „galanterie” ju¿ na zawsze, do „k±ta”.

Jego sylwetka i sukcesy sportowe znane by³y, ju¿ w latach trzydziestych, W roku 1934 by³ mistrzem Pomorza w boksie , w latach 1936 –37 mistrzem w podnoszeniu ciê¿arów i w zapasach, a w 1938 r. zdoby³ tytu³ mistrza Polski w zapasach. W okresie niemieckiej okupacji potajemnie æwiczy³, a gdy tylko nast±pi³o upragnione wyzwolenie, powróci³ do sportu wyczynowego.
Witek by³ uczestnikiem pasjonuj±cych wydarzeñ, a nawet ich bohaterem. Niektóre jego wyczyny jeszcze „kr±¿±” po klubach i si³owniach w formie anegdot, inne sk³adaj± siê na legendê, jak choæby zwyciêska walka w cyrku z bestiê - brunatnym nied¼wiedziem, dobrze znana czytelnikom czasopism kulturystycznych z 2003 r.

Jego pasjonuj±ce i ciekawe sportowe ¿ycie zas³uguje na utrwalenie np. w ksi±¿ce lub filmie, jako wzór dla wspó³czesnych kulturystów i dla tych, którzy bêd± w przysz³o¶ci zajmowaæ siê tym sportem. Niewykluczone, ¿e kiedy¶ kto¶ siê tym zajmie. Czas ucieka, wiêc z niewyczerpanej „kopalni” przygód Witka, warto teraz przypomnieæ choæ kilka epizodów, które pokazuj± zadziwiaj±c± ¿ywotno¶æ i wolê walki Sêdziwego Nestora. Tak Witek wspomina odleg³e lata.

Zawody pod lufami pepeszy

„By³ rok 1945, W umêczonej Ojczy¼nie niczego nie by³o, ale ludzie miêli chêci i zapa³. Zacz±³ odradzaæ siê sport, wspierany przez w³adzê ludow±. Szybko wiêc z kolegami za³o¿yli¶my klub atletyczny Zwi±zku Walki M³odych -„Zryw”. Po sprz±tniêciu i pomalowaniu du¿ej hali w podziemiach zrujnowanego budynku oraz zgromadzeniu „poniemieckiego” sprzêtu do æwiczeñ, klub sta³ siê najpopularniejszym miejscem spotkañ bydgoskiej m³odzie¿y. Tam po ciê¿kiej pracy przy odgruzowywaniu miasta intensywnie trenowali¶my zapasy i podnoszenie ciê¿arów.

Wieczorem, sala treningowa zmienia³a swoje przeznaczenie i stawa³a siê miejscem rozrywki. Najpierw na specjalnym podium odbywa³y siê popisy si³y i sprawno¶ci, np.: rwanie ³añcuchów, wyginanie stalowych prêtów, d¼wiganie nietypowych ciê¿arów i zapasy w ró¿nych stylach. Zawsze by³ t³ok, gdy¿ na pokazy atletów przychodzi³o ponad tysi±c osób. Oczywi¶cie, by³y te¿ ³adne dziewczyny. Nastêpnym punktem programu by³y tañce przy wojskowej orkiestrze. By³o rado¶nie i spokojnie, nikt nie mia³ odwagi rozrabiaæ, gdy wokó³ bawili siê atleci.

Nie mogê poj±æ, sk±d mieli¶my tak± ¿elazn± kondycja. Przecie¿ jad³o siê to, co wpad³o w rêce, przewa¿nie z kuchni wojskowej. Czarny chleb ze smalcem, do tego kawa zbo¿owa, zupa najlepiej grochowa, kawa³ek kie³basy z kasz± gryczan±. To nam dawa³o „parê”, wystarczaj±c± na ciê¿k± pracê, trening i zostawa³o jeszcze na rywalizacjê sportow±. Rwali¶my siê do niej, startuj±c w ró¿nych krajowych turniejach i zawodach.

W lipcu 1946 r. ca³± dru¿yn± zapa¶ników, po 20 godzinach podró¿y, w zat³oczonym wagonie towarowym (innych nie by³o), w których i na dachu jecha³a czê¶æ podró¿nych, dotarli¶my do le¿±cej w gruzach Warszawy. Zmêczonych, g³odnych go¶cinie powitali organizatorzy warszawskiego meczu i nawet za³atwili szybki transport - ciê¿arówkê wojskow±, niezwyk³±, gdy¿ mia³a za sob± szlak Lenino – Berlin.

Pojazd ten ze ¶ladami po kulach, z odkryt± skrzyni± i udekorowany, jak na ¶lub panny m³odej, ale z transparentem – „Atleci Pomorza” i asyst± ¿o³nierzy z pepeszami budzi³ sensacje nielicznych przechodniów. My¶leli, ¿e jedziemy pod przymusem ! Wokó³ by³y tylko zgliszcza domów. W ¿o³±dkach nam „gra³o”, a historyczny „Chevrolet” powoli i uparcie pokonywa³ lub wymija³ liczne wyboje, do³y i sterty gruzu. Po godzinie dotarli¶my na stadion Wojska Polskiego, a tam dalsze wyrazy go¶cinno¶ci - pyszny poczêstunek.

Podali wspania³e „od¿ywki”: wêdzony boczek, „pêta” kie³basy i ¶wie¿utkie i chrupi±ce bochenki chleba razowego, a do tego kawê zbo¿ow± z cukrem. Ka¿dy jad³ ile tylko móg³. Czuli¶my siê wzmocnieni, ale nie by³o czasu na drzemkê. Trzeba by³o formowaæ siê w wojskowy szyk i do defilady wokó³ bie¿ni stadionu, a na trybunach komplet, ponad 20 tys. ludzi!

Przy d¼wiêkach marsza, prowadzi³em poczet sztandarowy, oczywi¶cie zamaszy¶cie, jak przysta³o atlecie. Nagle z trybuny zszed³ genera³ Karol ¦wierczewski i zasalutowa³. Kilkana¶cie miesiêcy pó¼niej zgin±³ w walce w Bieszczadach.

Przeciwnik nie do zdarcia
Zapada zmierzch. Bokserski ring, miejsce naszych zapa¶niczych walk, ustawiony na ¶rodku boiska, o¶wietlaj± wojskowe reflektory. Zaczyna siê atrakcyjny mecz Warszawa – Bydgoszcz. Ja w skowronkach, lubiê tak± gladiatorsk± sceneriê i jestem faworytem w swojej wadze (do 67 kg). Niestety, szybko tracê humor. Pierwsze pojedynki wygrywaj± warszawiacy i na dodatek k³opot – po obfitym poczêstunku, zaniemóg³ , nasz zawodnik kategorii pó³ciê¿kiej. Do walki w swojej kategorii wyznaczam rezerwowego i postanawiam zast±piæ „chorego”.
Odradzaj± mi to koledzy
- Daj spokój, twój przeciwnik to olbrzym i znany si³acz, ciê¿szy od ciebie o 30 kg. Zrobi z ciebie miazgê
-Trochê siê ba³em ale wierzy³em w siebie. Pomy¶la³em walczy³em z nied¼wiedziem i wygra³em. Zaczê³o siê tragicznie, ju¿ w pierwszym starciu. Olbrzym z³apa³ mnie za kark i jak z procy wylecia³em na murawê. Publiczno¶æ szala³a, a ja zamroczony gramoli³em siê na ring. Pomy¶la³em tak:
-W bezpo¶rednim starciu nie mam szans, muszê „nurkowaæ, tañczyæ” i czekaæ na okazjê. Mimo tego, ¿e by³em czujny, znów da³em siê chwyciæ w stalowy u¶cisk. Pod „publiczkê” szorowa³ moj± twarz± o linê. Czu³em potworny ból, by³em bliski omdlenia, chcia³em siê poddaæ. Cudem siê wywin±³em i dalej bardzo uwa¿a³em. Bêd±c znacznie szybszym i maj±c dobr± kondycjê ju¿ unika³em jego „morderczych” chwytów. Tak walcz±c w dziewi±tej minucie zauwa¿y³em , ¿e on staje siê coraz bardziej ociê¿a³y, traci³ si³y. Wykorzysta³em to, zastosowa³em chwyt z repertuaru Stanis³awa Cyganiewicza i le¿a³ na macie, a ja na nim. B³agalnie patrzy³ na sêdziego, któremu pozosta³o tylko wskazaæ moje zwyciêstwo.

Po zawodach by³y dla wszystkich „ super - odzywka” – golonka, wzmocniona „wod± ognist±”, któr± koledzy wznie¶li toast za moje nie-spodziewane zwyciêstwo.

Na drugi dzieñ nasza zapa¶nicza ferajna wziê³a udzia³ w zlocie ZWM na warszawskich Polach Mokotowskich. Tam spotka³em Feliksa Sztama – wielkiego trenera polskich bokserów. Powiedzia³:
- Widzia³em Twoje walki bokserskie i wczorajsz± w zapasach. Masz serce do walki, ale w boksie mo¿esz zrobiæ wiêksz± karierê. Pomy¶l o tym.
Przez kilka miesiêcy zastanawia³em siê nad propozycj± Stamma. Zdecydowa³em siê na zapasy w których rok pó¼niej zdoby³em tytu³ wicemistrza Polski w wadze lekkiej.

Powrót do Bydgoszczy by³ weso³y i trwa³ ju¿ rekordowo szybko, bo tylko 16 godzin i te¿ w wagonie towarowym. By³o lu¼no i spa³em na pod³odze, z plecakiem pod g³ow±, a w nim by³a nagroda za zwyciêstwo - konserwy wojskowe





Na zdjêciu od prawej: Witold Majchrzak, Ben Weider i Jan W³odarek, 1986 r.Fot. Jan Rozmarynowski

Wystêp w Weronie
Mija³y lata, a Witek dalej mocowa³ siê i d¼wiga³ ciê¿ary. Bra³ udzia³ w po-kazach si³y i sprawno¶æ w zawodach, sta³ siê te¿ cenionym dzia³aczem i organizatorem polskiej kulturystyki. Jego po¿yteczn± pracê dojrza³ sam Ben Weider, Prezydent Miêdzynarodowej Federacji Kulturystów i zaprosi³ go w 1974r do Werony (W³ochy), na Mistrzostwa ¦wiata i Kongres Kulturystów.

„Na drogê zabra³em trochê miêsnych konserw, kilka wedlowskich czekolad, ¿ubrówkê i koniaczek dla siebie i na poczêstunek, a dla prezydenta Weidera kryszta³owy wazon. Od Berlina w wagonie, w którym mia³em zarezerwowany przedzia³ - mi³e towarzystwo, panie niektóre z ma³ymi pieskami i starsi d¿entelmeni. Wszyscy wytwornie ubrani. W takim towarzystwie przydarzy³a mi siê „ kolizja”. Sta³em w przej¶ciu wagonu popijaj±c prywatn± herbatkê. Nagle poci±g gwa³townie zacz±³ hamowaæ. Zapar³em siê nogami, ale kubek od termosu z napojem, na szczê¶cie ch³odnym, poszybowa³ na wytworny frak dystyngowanego.
Poszkodowany, mojej postury (a wa¿y³em ok.110 kg ¿ywej wagi) nawet nie mrugn±³. Nie zd±¿y³em odezwaæ siê, a on mnie zacz±³ przepraszaæ po niemiecku, za zaistnia³± sytuacjê. Przerwa³em mu, odzywaj±c siê czysto jêzykiem Goethego, ¿e to moja winna. Na to jego ¿ona:
- Zapraszamy pana na kolacjê do wagonu restauracyjnego, tam sobie spokojnie porozmawiamy.
Ju¿ przy stoliku dowiedzia³em siê, ¿e s± zaintrygowani moja atletyczn± sylwetk± i tym, ¿e samotnie i w przej¶ciu wagonu pi³em herbatê z termosu oraz ¿e p³ynnie i bez obcego akcentu mówiê po niemiecku. Wyja¶ni³em, ¿e jestem Polakiem urodzonym w Berlinie, od 14 roku ¿ycia uprawiam sport, a teraz jadê na mistrzostwa kulturystów. Æwiczenia si³owe sta³y siê g³ównym tematem naszej j rozmowy. Dystyngowany pan, wywodz±cy siê, ¿e starego arystokratycznego rodu, by³ w m³odo¶ci si³aczem z sukcesami, za¶ jego sympatyczna drobniutka ¿ona od zawsze uwielbia atletów, zreszt± tak jak moja.

Nad ranem, przed koñcem ich podró¿y, poprosi³em ich do swojego przedzia³u na lampkê naszej „¯ubrówki”. D³ugo zegnali siê ze mn± i nalegali, ¿ebym do nich przyjecha³. Obieca³em, ale o tym innym razem.

Po dwudniowej podró¿y, w dobrym nastroju wzi±³em udzia³ w zawodach „Mister Uniwersum’ i za pro¶bê Prezydenta IFBB, dodatkowo wyst±pi³em w pokazie atletycznym. Organizatorzy nie mieli ³añcuchów, ani sztab ¿elaza, wiec „gwo¼dziem” mojego wystêpu by³a ¿onglerka odwa¿nikami 25 i 50 kg. To bardzo podoba³o siê publiczno¶ci. Kilka dni pó¼niej powracaj±c do kraju zatrzyma³em siê w Wiedniu. W piêknej restauracji, w której kiedy¶ przesiadywa³ cesarz Franz Jozef, kilkakrotnie wyst±pi³em z pokazem miê¶ni i si³y, sympatycznie przyjêtymi przez wiedeñczyków.

Do Bydgoszczy wróci³em po 10 dniach z torb± pe³n± prowiantu, czyli konserwami zabranymi w podró¿ do Werony. By³em szczê¶liwy, gdy¿ reprezentowa³em kraj.

Stracona szansa
W Weronie i Wiedniu pozna³em wielu prominentnych dzia³aczy ¶wiatowej kulturystyki. Najmilej wspominam Lolly Bester - sekretarza Zwi±zku Kulturystyki Po³udniowej Afryki (RPA). Ta urokliwa kobieta, nie tylko, ¿e mnie zaprosi³a na nastêpne ¶wiatowe zawody do Pretorii, ale te¿ przys³a³a mi bilety lotnicze oraz pieni±dze na przygotowanie siê do zawodów. Zapewni³a, te¿, ¿e w jej kraju, mogê przez 14- dni mieszkaæ w luksusowym hotelu, na koszt organizatorów.

Do tej imprezy przygotowa³em siê bardzo dobrze. Swój repertuar pokazu poszerzy³em o podnoszenie nad g³owê 25 – kilogramowego odwa¿nika najmniejszym palcem, wyciskanie sztang o wadze 160 –kg le¿±c, przysiad z obci±¿eniem –180 kg. i „³amanie ¿elaznej sztaby”. Mia³em pecha, nie zd±¿y³em w wymaganym okresie zrobiæ wymaganych szczepieñ i z wyjazdu „nici”.

A szkoda.
Witek mia³ wtedy 58 lat ( wzrost - 170 cm, waga -110 kg, obwód klatki piersiowej - 130 cm, biceps- 44 cm, udo - 65 cm.
Dzi¶ Nestor ma ju¿ 87 lat. Zadziwia pamiêci± i hartem ducha. Dalej interesuje siê æwiczeniami si³owymi. Du¿o odpoczywa, ogl±daj±c swoj± hodowlê kanarków, oraz, zgromadzony przez lata swojej kariery sportowej zbiór: medali, dyplomów, pucharów proporczyków, i niezliczonej ilo¶ci fotografii i wycinków prasowych. W swoim „muzeum” historii polskiej kulturystyki ¿yje przesz³o¶ci±, przypominaj±c sobie wydarzenia z m³odo¶ci.

Jak mówi, z wielk± przyjemno¶æ sprawia mu ka¿dy kontakt z lud¼mi z „bran¿y” kulturystycznej. Czeka, chocia¿ na telefon od tych z którymi kiedy¶ æwiczy³ i tworzy³ nasz± kulturystykê, w tym od dzisiejszych dzia³aczy. To smutne, ale dzwoni do niego tylko jeden z nich. Pozostali zapomnieli o Nestorze. Widaæ dinozaury dzi¶ nie w cenie.
Autor: Jan W³odarek Luty 2004 r.

Od JWIP.PL : Witold Majchrzak zmar³ 7 lutego 2009 r. w Bydgoszczy. W ostatnich latach swojego ¿ycia by³ zapomniany przez naszych redaktorów naczelnych kolorowych pism dla kulturystów, jak równie¿ w³adze Polskiego Zwi±zku Kulturystów, kierowane przez Paw³a Fileborna.
Nied³ugo up³ynie dwa lata od jego ¶mierci, a animatorzy krajowej kulturystyki dalej milcz± o zas³ugach Witolda Majchrzaka. Czy¿by powodem tego jest to, ¿e Nestor - za ¿ycia - wypowiada³ siê krytycznie pod ich adresem?
Niniejszy artyku³ zosta³ te¿ opublikowany pod tytu³em: „Za kulisami Galerii Mistrzów”. Cz.IV.
Rej.209./sylwetki – 23/ 2010.12.11/
Ostatnia aktualizacja: 2010.12.11 godz. 12:03


Nie nale¿y rozpoczynaæ treningu si³owego pod wp³ywem ¶rodków dopinguj±cych i odurzaj±cych. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i æwiczeñ nale¿y siê skonsultowaæ z lekarzem. Autorzy i w³a¶ciciel strony JWIP.PL nie ponosz± jakiejkolwiek odpowiedzialno¶ci za skutki dzia³añ wynikaj±cych bezpo¶rednio lub po¶rednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artyku³y
Skutki koronawiru...
¦wiêta Wielkiej ...
Zmar³ nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak j±dra choroba...
Flesz
Juniorzy, 1973 r.
Juniorzy, 1973 r.
w toku modyfikacji. TKKF "B£YSKAWICA" DO PO£OWY LAT 70.
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Je¿eli na tej stronie widzisz b³±d, napisz do nas.

Jan W³odarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | O¶rodki | RÓ¯NE