Strona G³ówna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjêæ

PIONIERZY

Kontakt
Artyku³y:
Jan W³odarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
O¶rodki
RÓ¯NE
Statystyka
Odwiedzi³o nas:
10043630
osób.
Oni s± z nami:
Przygoda na statku. Autor. Lou - Lou

HUMORESKA (na Nowy Rok)

Nie chcia³bym siê naraziæ na zarzut jednostronno¶ci, ale zdaje mi siê, ¿e w pierwszym rzêdzie sport jest t± dziedzin±, w której tak ra¿±co uwidocznia siê niesprawiedliwo¶æ losu, co to, pozornie bez ¿adnej logiki i zastanowienia siê, obdarza ludzi swojemu darami.
W³a¶nie w sporcie zdarza siê najczê¶ciej, ¿e im kto wiêkszy pata³ach i niedo³êga, tym lepszy i kosztowniejszy sprzêt posiada. Narciarz, ubrany wedle ostatniej mody i zaopatrzony w oryginalne „hikory” z pewno¶ci± dopiero co zacz±³ je¼dziæ i porz±dnej kristjaniji jeszcze zrobiæ nie umie. Analogicznie ma siê rzecz z rakiet±, ³ukiem, kajakiem i w ogóle z ka¿d± ga³êzi± kultury fizycznej.

Takie to dziwne rozmy¶lanie ogarnê³o mnie na statku, w czasie gdy „sto mil od brzegu, sto mil przed brzegiem” spêdza³em, diabli wiedz± po co, swój wypoczynkowy urlop na morzu.

¯ycie na statku jest strasznie monotonne i nudne. Wiêkszo¶æ dnia wype³nia wy¿erka i brid¿, a gdy siê ju¿ jednego i drugiego ma po same uszy, zaczyna siê cz³owiek wa³êsaæ z k±ta w k±t, chrz±kaæ, ziewaæ, a w koñcu chce mu siê le¿æ na najwy¿szy maszt i wyæ jak pies do ksiê¿yca z têsknoty za uczciwym l±dem.


- Czy pan ju¿ widzia³ nasz± salê gimnastyczn±? – zagadn±³ miê us³u¿ny deck-strward.
- Salê gimnastyczn±?
- A tak. Mamy tutaj i salê gimnastyczn± i basen do p³ywania…
- I pan mi to dopiero teraz mówi?!

Wydoby³em z kufra kostium treningowy i kaza³em siê prowadziæ.
Wnet te¿ znalaz³em siê w luksusowej, ¶wietnie przewietrzonej halli nikle, marmury, tafelki, mile ³echta³y oko, odwyk³e ju¿ od komfortu l±dowego. Po³owa Sali zajmowa³ basen do p³ywania, drug± czê¶æ przeznaczono do æwiczeñ na przyrz±dach gimnastycznych. Czego tam nie by³o! Maczugi, pi³ki, koz³y, rower stabilizowany, przyrz±d do wios³owania, koñ elektryczny, wielb³±d, gruszka bokserska, s³owem, czego dusza zapragnie!

I wtedy w³a¶nie ogarnê³a mnie czarna melancholia. Gdyby to które z naszych polskich klubów sportowych móg³ mieæ takie skarby w swoim posiadaniu!!... A tak, co? Niszczy siê tutaj, przepada kurzem lub s³u¿y pata³achom…
- Pan jest z pewno¶ci± sportowcem – zabrzmia³ nagle, tu¿ za mn± jaki¶ skrzecz±cy g³os. Odwróci³em siê.
Przede mn± sta³a jaka¶ 50- letnia babinka, ruda jak zardzewia³y baniak, wymêczona, wymalowana i ubrana w prawdziwy „jantzennowski” kostium p³ywacki, który czyni³ ostatnie wysi³ki, aby pomie¶ciæ w sobie jej ultra – tycjanowskie kszta³ty
- Pan musi byæ prawdziwym sportowcem! - - powtórzy³a, patrz±c z zachwytu na moje „flanele”.
- Ale¿, ³askawa pani… usi³owa³em protestowaæ.
- Nie. Niech mi pan nie przeczy! Domy¶lam siê tego po tej odznace, któr± nosi pan na kostiumie.
- Proszê pani… ja…
- Niech mi pan nie przerywa! Strasznie siê cieszê, ¿e pana pozna³am. To siê naprawdê cudownie sk³ada! –papla³o babsko.

W pierwszej chwili nie wiedzia³em, dlaczego w³a¶nie moja obecno¶æ mia³a pos³u¿yæ babie do cudownego sk³adania siê - Gdy siê jednak potem spostrzeg³em, by³o ju¿, niestety, za pó¼no.

Nieznajoma wygramoli³a siê z trudem na rower. Chcia³am skorzystaæ z tego i odej¶æ.
- Nie! Niech pan nie odchodzi! Proszê mi powiedzieæ, czy ruchy moje s± poprawne, czy krêgos³up nale¿ycie pochylony i czy kolana podchodz± do w³a¶ciwej wysoko¶ci.
Biedny rower trzeszcza³ pod ciê¿arem 120 kilogramów ¿ywej wagi, a ja musia³em patrzeæ na to i t³umaczyæ babulce, ¿e je¼dzi jak sam mistrz ¶wiata.
- Zmêczy siê cholera – my¶la³em sobie- i za chwilê padnie jak nie¿ywa na fotelu, a ja wtedy bryknê, gdzie pieprz ro¶nie.

Gdzie tam! Po rowerze przysz³a kolej na przyrz±d do wios³owania.
- Niech pan uwa¿nie obserwuje pracê moich nóg! – rozkaza³a mi despotycznie.
Trudno. Us³ucha³em. Obserwowa³em tê „pracê”, maj±c b³og± nadziejê, ¿e siê wreszcie baba zmêczy na ¶mieræ. Aha! Szkoda marzyæ. Maj±c ju¿ do¶æ wios³owania., przenios³a siê magiera na konia i pyta mnie, czy dobrze „anglezuje”, potem przeskoczy³a na wielb³±da, a wre¶cie pobieg³a do maczug. Gdy siê ju¿ i nimi nacieszy³a, stwierdzi³a, ¿e najwy¿szy czas zabraæ siê do boksu.



W tej ga³êzi sportu nie pozwoli³a mi jednak wy³±cznie tylko na obserwacjê. Musia³em w³o¿yæ rêkawice i boksowaæ siê z niezmordowan± niewiast±, Zaraz te¿ w pierwszej minucie le¿a³em jak d³ugi na pod³odze, a powtarza³o siê to tak d³ugo, póki moja partnerka nie uzna³a za stosowne (Raz Dwa Trzy – Przygoda na statku 2-gi) daæ pokój bezbronnemu i przenie¶æ siê za parawan, celem poddania swych cz³onków na¶wietlaniu przez lampê kwarcow±.

Skorzysta³em z tej sposobno¶ci, wymkn±³em siê z sal i podparty mocnym ramieniem jakiego¶ marynarza, dowlok³em siê do kabiny, przysiêgaj±c sobie w duszy, ¿e nigdy ju¿ moja noga nie stanie w okrêtowej Sali gimnastycznej.

W kabinie leg³em jak nie¿ywy na ³ó¿ku i resztkami uciekaj±cej przytomno¶ci westchn±³em do Boga:
- Niech Ci bêd± dziêki o Panie, ¿e nasze kluby sportowe w Polsce nie posiadaj± takich sal gimnastycznych…, i ¿e, na szczê¶cie, kobiety nasze nie pchaj± siê jeszcze tak masowo do æwiczeñ cielesnych…

Zbity i skopany jak pi³ka no¿na, zasiad³em wieczorem do ojadu, staraj±c siê byæ jak najmniej widocznym. Nie pomog³o. Znalaz³a mnie przystole.
- Oj gdzie siê pan podzia³? Szuka³am pana po ca³ym statku!
Zrobi³o mi siê zimno.
- Wie pani… czu³em siê dzi¶ nie nadzwyczajnie…
- Rozumiem, rozumiem. Ale to przejdzie. Morze by³o dzi¶ naprawdê bardzo niespokojne.
Tutaj babsko zni¿y³o g³os:
- Wie pan, przysz³am zasiêgn±æ pañskiej rady, jako fachowca w sprawach sportowych…, widzi pan… mam tutaj menu… Co mi pan radzi zje¶æ z tego, tak aby by³o du¿o, i ¿eby mi na wadze potem nie przyby³o. A równocze¶nie musia³oby to byæ co¶ takiego, co by mnie trochê wzmocni³o. Bo od kilku dni czuje siê tak … os³abiona…
- OS£ABIONA ?!

- O tak. Dlatego niech pan mi poradzi, czy np. wzi±æ dzi¶ buljon z pasztecikiem, czy te¿ Creme z drobiu a la Reine… a mo¿e xupê Ministere…
- Radzê buljon – rzuci³em na chybi³ trafi³.
- ¦wiêtnie. A co z ryb? Jest ³oso¶ z wody z sosem Bearnaise i filrt z dorsza na sosie St.Vincent?...
- Ryby ¶wietnie wzmacniaj± organizm proszê pani. Wszystko jedno jakiego s± gatunku.
- Doskonale! - zachwyca³o siê babsko – jak to dobrze mieæ takiego fachowego doradcê.
Poradzi³em jej wiêc jeszcze pieczeñ huzarsk± z tatarskim sosem, tort hiszpañski, tuzin bananów i trzy fili¿anki herbaty z koniakiem.
- ¦wietnie! ¦wietnie! – unosi³a siê moja klientka – od pierwszej chwili czu³am, ¿e znajdê w panu uczciwego przyjaciela, który s³abej kobiecie pomo¿e. Ale widzi pan. Muszê siê zrewan¿owaæ. U nas w Ameryce nie uznajemy niczego za darmo. W nagrodê za okazan± mi grzeczno¶æ zapraszam pana dzi¶ na dancing i przyrzekam, ¿e do samej pó³nocy nie bêdê z nikim tañczyæ tylko z panem! Nie opu¶cimy ani jednego tañca!

Wybieg³em jak oparzony na pok³ad.
- Steward! – krzykn±³em – prowadziæ mnie natychmiast do kapitana!!!
- Pan kapitan przyjmuje tylko przed po³udniem od 10-tej do 12-tej…
- Prowadziæ mnie natychmiast !!! Tu chodzi o ¿ycie ludzkie!!!
Przyj±³ mnie pan kapitan, typowy Anglik i wilk morski w jednej osobie.
- Well. What can I do for you? Czym mogê panu s³u¿yæ - Panie kapitanie jestem Polakiem. Jak panu wiadomo, miêdzy narodami naszymi zawarty zosta³ ostatnio bilateralny uk³ad obowi±zuj±cy obie strony do wzajemnej pomocy w potrzebie …
- O yes.
- Uwa¿am wiêc panie kapitanie, ¿e uk³ad obowi±zuje nie tylko narody, ale te¿ i my , ludzie prywatni, powinni¶my nie¶æ sobie pomoc w nieszczê¶ciu…
- Of course. Ma siê rozumieæ.
- Panie kapitanie, czy widzia³ pan w jadalni to rude monstrum? - Jakie monstrum?
- Ano, tego rudego babsztyla z d³ugimi koñskimi zêbami i wymalowana gêb±? O patrzy pan teraz w³a¶nie wtraja bestia kawa³ miêsa, widzi pan?
- Tak wizê.
- Otó¿, panie kapitanie, ja chcia³bym bardzo, aby to babsko dzi¶ jeszcze, przed rozpoczêciem dancingu, znalaz³o siê poza burt± i aby je rekiny po¿ar³y!!
Stary do¶wiadczony wilk morski u¶miechn±³ siê ¿yczliwie.
- Wierz mi pan – zapewni³ mnie serdecznie – ja tak¿e z ca³ego serca pragn±³bym tego, ale có¿, nie mam szczê¶cia w ¿yciu… This lady is just my wife. Ta pani jest, niestety… moj± osobist± ¿on±…
Autor: Lou – Lou Cap Finistere, na morzu, kwiecieñ 1939 . Rys. Charlie (z dwutygodnika sportowego; „Raz Dwa Trzy”).
Rej. 230 /Ró¿ne -35/2010.12.31/
Ostatnia aktualizacja: 09.01.2011 godz. 11:04


Nie nale¿y rozpoczynaæ treningu si³owego pod wp³ywem ¶rodków dopinguj±cych i odurzaj±cych. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i æwiczeñ nale¿y siê skonsultowaæ z lekarzem. Autorzy i w³a¶ciciel strony JWIP.PL nie ponosz± jakiejkolwiek odpowiedzialno¶ci za skutki dzia³añ wynikaj±cych bezpo¶rednio lub po¶rednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artyku³y
Skutki koronawiru...
¦wiêta Wielkiej ...
Zmar³ nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak j±dra choroba...
Flesz
Filozofia treningu, 2009 r.
Filozofia treningu, 2009 r.
SYLWETKI
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Je¿eli na tej stronie widzisz b³±d, napisz do nas.

Jan W³odarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | O¶rodki | RÓ¯NE