Strona Główna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjęć

PIONIERZY

Kontakt
Artykuły:
Jan Włodarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
Ośrodki
RÓŻNE
Statystyka
Odwiedziło nas:
10046136
osób.
Oni są z nami:
"Kulturizmus" w 1965 roku. Autor: Jan Włodarek


Na zdjęciu: Juraj Visny w Sopocie 1965. Fot. z "SdW" Jana Rozmarynowskiego.

Kulturizmus, czyli po naszemu kulturystyka, w której uczestniczyłem w kraju wówczas nazywającym się Czechosłowacja. Szczególnie bliskiej mej pamięci były kontakty z organizatorami kulturystyki, trenerami i zawodnikami tego kraju w latach 60 i 70 XX. Wymieniam ich nazwiska m.in.: Franisek Bulva, Vojtech Fiala, Jozef Mazag, Aleksander Baciński. Petr Stach, Ludvik Nosek, Jaroslav Veseli, Milan Jablonsky. To znakomita plejada miłośników i entuzjastów kulturystyki. Teraz mają oni swoje trwałe miejsce w historii kulturystyki Słowacji i Czech.

Pierwszy raz z kulturystami Czechosłowacji zetknąłem się na zawodach Sopot - 65. Był to mój debiut w dużych zawodach, o randze nieoficjalnych mistrzostw Polski. Byłem z tego powody bardzo zemocjonowany, a tuż przed samymi zawodami dowiedziałem się, że w imprezie będą uczestniczyć najlepsi kulturyści z Czechosłowacji.


Przybyło tylko dwóch, zobaczyłem ich tuż przez swoim startem, rozgrzewając się do wyciskania sztangi. Juraj Visny o bardzo ładnej sylwetce typu „model”, wyglądał na starszego ode mnie; proporcjonalnie umięśniony, wysoki (186 cm) o długich szczupłych nogach. Pomyślałem, że on nie powinien mi zagrażać w bojach siłowych. W pozowaniu przy dopingu sopockiej publiczności, wszystko stawało się możliwe.
Drugi rywal Juraj Pipasik z Bratysławy, ładnie i mocno umięśniony o wzroście ok. 175 cm, mógł być bardzo silny fizycznie.

Rozgrzewałem się skupiony na własnych myślach, z których nagle wytrącił mnie faworyt zawodów Przemysław Kwiatkowski, na co dzień trener podnoszenia ciężarów.
Tak jak by wyczuł, co mnie trapi - niczym ojciec - chociaż ode mnie był starszy tylko o 12 lat, powiedział: - kilku naszych ma szansę ich ograć. Postaraj się. Będziemy walczyć tylko z Visnym, gdyż Pipasik wystąpi w niższej kategorii do 173 cm. Stanisław Zakrzewski również dodał mi utuchy, mówiąc –stać cię na zwycięstwo!

To była bardzo dobra wiadomość, a po kilkunastu minutach była następna jeszcze lepsza. Komisja Sędziowska ogłosiła komunikat: - goście z Czechosłowacji wystąpią tylko z pokazem pozowania. Uważnie obserwowałem jak oni poruszają się po scenie i napinają mięśnie. Było widać myśl i rękę choreografa. Słowacy znakomicie pozowali. Byłem pod wrażeniem ich mistrzostwa w prezentowaniu mięśni. Składając gratulacje mocno ściskałem im dłonie.





Na zdjęciu Mieczysław Krydziński w Sopocie 1965 r. Najlepszy polski kulturysta. Fot. z "SdW" Jana Rozmarynowskiego.

W grudniu tego samego roku- pod opieką Henryka Jasiaka – legendarnego trenera, ja i Mietek Krydziński jechaliśmy pociągiem do Bratysławy, aby zmierzyć się z najlepszymi zawodnikami Słowacji. Trener wybrał trasę przez Pragę, w niej to odwiedziliśmy redakcję miesięcznika „Trener Cvicitel”, poświeconego wychowaniu fizycznemu, w tym kulturystyce. Tam też poznałem Jozefa Mazaga sympatycznego redaktora naczelnego tego czasopisma. Kilka lat później, kiedy przyjechał do ZG TKKF oprowadzałem go po Warszawie.

Z Pragi do Bratysławy znów jechaliśmy nocą, za oknami zmrok a w przedziale świeciła się żarówka, bo nasz trener miał duże problemy z sobą, zdrowie mu szwankowało, zresztą w drodze powrotnej na tej samej trasie było jeszcze gorzej. Już nigdy się nie wyleczył.
Na miejscu dobrze już zmęczeni podróżą, dowiedzieliśmy się, że w ramach wieloboju będą rozgrywane również nietypowe konkurencje siłowe: „biceps przy ścianie” i przysiad ze sztangą z przodu, a przy tym ramiona splecione na piersi. Ponieważ w Polsce trener zapomniał o tym nam powiedzieć nie było odwrotu, więc bez przetestowania nowej techniki wykonywania tych ćwiczeń trzeba było nam walczyć. Wyniki tej naszej rywalizacji o zwycięstwo przedstawił H. Jasiak w swoim reportażu, który jest niżej.

Ja teraz dodam tylko, że zawody były rewelacyjnie zorganizowane, z serdecznie podanymi nam towarzyskimi „zajęciami” w godzinach wieczornych. Było i zimne wspaniałe czeskie piwo, my jednak wybieraliśmy cytrynową lemoniadę.

W pierwszym dniu po eliminacjach w bojach siłowych i pozowaniu, wieczorem odbył się wieczorek taneczny na „200 par”, że znaczną przewagą niebieskookich studentek. Bal trwał długo i zakończył się po północy. Można przyjąć, że stanowił ponadprogramowy trening aerobowy. Następnego dnia nasze nogi mocno sfatygowane i sztywne, a przed nami gala, na widowni tłumy dopingujące swoich, temperatura podzwrotnikowa! Wieczorem nareszcie ukojenie zmęczonego ciała, kameralne oglądanie francuskiego filmu z przyszłą gwiazdą europejskiego kina i pożegnanie. W tym czasie Mietek, jako, że junior, otrzymał od trenera pozwolenie na podrywanie dziewczyn na parkiecie i picie tylko zimnego napoju „Lemoniadowy Joe”.
Nocny pociąg do Pragi był pusty, ale trudno było zasnąć. Z Pragi do Warszawy było podobnie. Po przybyciu do Warszawy konieczna był odpoczynek, bez treningu i trenera, czyli tygodniowa regeneracja organizmu.

Rok później w Warszawie obejrzałem śmieszny film z Visnym, „Kto zabił Jessy”, parodia typu „zabili go i żyję”. Książka lepsza!

W dniach 11-12 czerwca 1966 roku miałem kolejną okazję rywalizować z kulturystami Słowacji. Ekipa trzech zawodników i trener w drodze na międzynarodowe zawody w Radomiu zatrzymała się na dwa dni w stolicy. Wiesław Sikora - kierownik wydziału sportów rekreacyjnych Zarządu Głównego TKKF poprosił mnie, abym oprowadził gości – kulturystów słowackich po Starym Mieście i pokazał siłownie. Nie mieliśmy kłopotu w porozumiewaniu się, było nawet wesoło. Następnego dnia już rywalizowaliśmy ze sobą na międzynarodowych zawodach. Byłem drugi za Andrzejem Laskowskim, a gość Andrzej Handzlik był czwarty w kat. seniorów powyżej 173 cm. Dusan Seliga i Ladisłav Veres uplasowali się na dalszych miejscach.

Z działaczami i zawodnikami Czechosłowackiej kulturystyki spotykałem się jeszcze kilkanaście razy, w: Kosicach, Warszawie ( na zawodach „Trybuny Ludu”), Ostrawie, Kownie, Krakowie, Nimes, Pradze, Berlinie, Goeteborgu. Leningradzie.
Dziś o tym, wspominam nie rozwijając jednak tematu, ponieważ ten tekst jest tylko wprowadzeniem do reportażu Henryka Jasiaka z 1966 r., który ukazał się na łamach „Sportu dla Wszystkich”.

Na zakończenie muszę jednak napisać, że „bratysławskie ćwiczenie na bicepsy” jest znakomitym i prawdziwym sprawdzianem siły ramion.
Kiedy tylko widzę „zdrowego mięśniaka” sapiącego z wysiłku przy ćwiczeniu swoich co najmniej 45-cio centymetrowych obwodów ramion, to proponuję mu bratysławskim sposobem podnieść 65 kg. Przeważnie odpowiada - nie ma sprawy ja takim ciężarem ćwiczę w seriach! Okazuje się, ze moim sposobem nie jest w stanie zaliczyć nawet 60 kg!
A sposób jest taki: Stajemy przy ścianie, nogi wyprostowane i rozstawione na ok. 40 cm. Pięty 10 cm od ściany. Pośladki, łopatki i tył głowy ściśle przylegają do ściany. W takiej pozycji ramiona zwisają, a w dłoniach sztanga, którą próbujemy wznieść zginając przedramiona w stawie łokciowym, następnie wolno opuszczamy ciężar do pełnego wyprostu ramion. Na sztandze nie mogą być pierścienie o większym obwodzie niż ma typowy 10 – cio kilogramowy „talerz”. W czasie wznosu i opuszczaniu minimalne oderwanie, chociaż w jednym punkcie, w którym ciało przylega do ściany powoduje, że próba nie jest zaliczona. Może ktoś spróbuje i o tym napisze na Forum w „atlasie ćwiczeń”?!
Aut. Jan Włodarek, październik 2011 r.
Rej.433/ Historia- 27/21.10.21/JWIP.PL
Ostatnia aktualizacja:2011.11.08. Godz. 15:02

Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artykuły
Skutki koronawiru...
Święta Wielkiej ...
Zmarł nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak jądra choroba...
Flesz
Kowno, 1968 r.
Kowno, 1968 r.
JEWGIENIJ KOŁTUN, ROSJA
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Jeżeli na tej stronie widzisz błąd, napisz do nas.

Jan Włodarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | Ośrodki | RÓŻNE