(Na zdjêciu Miros³aw Stankowski , grudzieñ 2011 r.)
Zapewne Pañstwo przeczytali¶cie artyku³ Stanis³awa Zakrzewskiego pt. „Kulturystyka w Bielawie” z 1972 roku, który od kilku lat jest na stronie internetowej JWIP.PL (w dziale „O¶rodki”). Jest to artyku³ dla mnie bardzo wa¿ny bo on o si³owni w której zaczyna³em æwiczyæ i dzi¶ tez trenowa³em. Jest historyczny z tego powodu, ¿e jest jednym z ostatnich, który napisa³ „Twórca polskiej szko³y kulturystyki” przed swoj± ¶mierci±.
Mieszkam w Bielawie, od urodzenia i æwiczê w³a¶nie w o¶rodku kulturystycznym TKKF „Sowa”, który 29 lat temu zosta³ przedstawiony na ³amach „Rekreacji Fizycznej” przez Stanis³awa Zakrzewskiego.
Od dawna nosi³em siê z zamiarem dopisania do kartki historii mojej bielawskiej kultowej si³owni wspomnieñ zwi±zanych w³a¶nie z tym miejscem. Napisa³em, zachêcony do tego przez Kolegê Jana W³odarka, bo mog± one zaciekawiæ przede wszystkim tych, którzy kiedy¶ lub obecnie æwicz± kulturystykê w si³owniach Bielawy, jak równie¿ Czytelników JWIP.PL w¶ród których s± pionierzy polskiej kulturystyki, rywalizuj±cy w latach 60. i 70 - tych z najlepszymi kulturystami mojego miasta.
Byæ ³adnie zbudowanym
Latem 1968 r. gdy mia³em 12 lat na basenie w Bielawie zauwa¿y³em, ¿e grupa ch³opców i dziewcz±t otacza, o kilka lat starszych ode mnie ch³opaków, którzy na ³awce wyciskali sztangê i wykonywali ró¿ne æwiczenia sztangielkami. Uwa¿nie przygl±da³em siê temu co robili, a z rozmów miêdzy nimi zrozumia³em, ¿e æwicz±, aby byæ silnym, mieæ miê¶nie i ³adnie wygl±daæ na basenie. Wygl±dali na sportowców, zgromadzone dziewczyny, swoim zachowaniem jakby to potwierdza³y. Podnoszenie ciê¿arów dzia³a³o na nie ekscytuj±co, oklaskiwa³y ich i piszcza³y jak na koncercie kapeli rokowej.
To mnie zaintrygowa³o, ale wówczas bardziej pasjonowa³em siê pi³k± no¿n±, kolarstwem, boksem i w tych dyscyplinach widzia³em siê mistrzem, a dziewczyny odbiera³em jako dziwad³a...
Pierwsze kroki
Dwa lata pó¼niej zwróci³em uwagê na bran¿owy dwutygodnik „Krosno”, który mój ojciec. pracuj±cy w Bielawskich Zak³adach Przemys³u Bawe³nianego ,,Bieltex" przynosi³ regularnie do domu.
Prawie w ka¿dym wydaniu tej poczytnej gazety by³y aktualne informacje sportowe, sporo o lokalnych wydarzeniach, w tym o dzia³alno¶ci TKKF „Sowa”, artyku³y o treningu i osi±gniêciach. bielawskich kulturystów. By³y równie¿ ich zdjêcia, wydrukowane na z³ej jako¶ci papierze. W tym okresie chcia³em ju¿ byæ silnym, sprawnym fizycznie i mieæ budowê cia³a, nawet potê¿niejsz± od naszych krajowych mistrzów kulturystyki.
Gdy w ksiêgarniach ukaza³a siê ksi±¿ka „ABC m³odego kulturysty”, natychmiast j± kupi³em za uciu³ane kieszonkowe i w ci±gu jednej nocy dwa razy przeczyta³em podziwiaj±c piêknie zbudowanych kulturystów. I odt±d ju¿ mia³em dzieciêce marzenie – bêdê zbudowany jak Steve Reeves. Aby je zrealizowaæ musia³em natychmiast zabraæ siê za trening i zostaæ kulturyst±. Do tego jednak potrzebny by³ sprzêt do æwiczeñ. Rurê nadaj±c± siê na gryf sztangi znalaz³em tu¿ przy domowym ¶mietniku w¶ród ró¿nych pozosta³o¶ci po remoncie mieszkañ. Gorzej by³o ze zdobyciem „obci±¿ników”. Przypadek sprawi³, ze mój s±siad mi³o¶nik rozwijania cia³a i budowania si³y wymieni³ sobie sztangê na profesjonaln± z „polsportu”, a mnie da³ w prezencie stare „talerze” wytoczone na tokarce. Sztanga by³a - ale musia³em siê nauczyæ wykonywania æwiczeñ.
W tym czasie w pobli¿u mojego miejsca zamieszkania przy ul. Akacjowej starsi ode mnie koledzy systematycznie æwiczyli w piwnicach. By³o kilkana¶cie takich miejsc, gdzie zbierali siê m³odzi entuzja¶ci æwiczeñ. Jeden lub dwóch æwiczy³o w piwnicznym pomieszczeniu o wymiarach dwa na trzy metry, kilku na korytarzu a pozostali t³ocz±c siê czekali na swoj± kolej. Przebojowa muzyka ze zdezelowanego gramofonu lub radia umila³a im æwiczenia.
Chodzi³em pod okna tych piwnicznych „ku¼ni ¿elaza i miê¶ni” i podgl±da³em jak æwicz±, a w domu uzyskan± wiedzê przerabia³em praktycznie, æwicz±c sztang±. („obci±¿on± rur±”). Trudno by³o mi jednak „z³apaæ” poprawn± technikê wykonywania æwiczeñ.
(Na zdjêciu Miros³aw w wieku 16 lat).
Doskonalenie umiêtno¶ci
Jak wspomnia³em mój ojciec pracowa³ w w³ókienniczych zak³adach, a one patronowa³y i dofinansowa³y miejski TKKF, czyli czê¶æ pomocy trafia³o do Ogniska „Sowa”. Którego¶ dnia mój ojciec rozmawiaj±c z prezesem Henrykiem Lange wspomnia³ ¿e ma syna, który dosta³ „bzika”, bo codziennie æwiczy w mieszkaniu ciê¿arami co grozi s±siadom z ni¿szego piêtra, gdy ¿elastwo spadnie na pod³ogê. Nastêpnego dnia mia³em ju¿ stawiæ siê w prawdziwej si³owni, czyli u „Sowy”. To by³o wydarzenie w moim dzieciêcym ¿yciu, ca³± noc przewraca³em siê po ³ó¿ku, z niepokojem my¶la³em czy podo³am, jak tam bêdzie, czy szybko bêdê silny. Nastêpnego dnia w szkole by³em nieprzytomny, siedzia³em cicho z g³ow± w ob³okach, nie mog±c przestaæ my¶leæ, ¿e za kilka godzin bêd± æwiczy³ w prawdziwej si³owni.
Kiedy nadszed³ ten moment, by³em ju¿ spokojny. Przywita³em siê z Edwardem Srok±, opiekuj±cym siê m³odzie¿± - znanym w mie¶cie instruktorem kulturystyki i by³ym wyczynowym ciê¿arowcem. Mia³ na sobie gimnastyczn± koszulkê, która uwypukla³a jego imponuj±co wyrobione miê¶nie, a gdy siê odwróci³ na plecach zauwa¿y³em du¿± bliznê, pozosta³o¶æ po powa¿nej kontuzji miê¶ni pleców.
Spojrza³ na mnie przenikliwym wzrokiem, a mnie przesz³y ciarki. Budzi³ respekt. Po chwili powiedzia³: - „jeste¶ tu z protekcji, ale jak tam u ciebie z nauk± w szkole?” Tego siê niespodziewa³em. W szkole, zdarza³o siê, ¿e pyskowa³em nauczycielom, a przed instruktorem zaniemówi³em. Dostrzeg³ to i powoli wyra¼nie wycedzi³ przez zêby: - „co kwarta³ sprawdzam w szko³ach jak idzie nauka moim ch³opakom. Dwójarzy, rozrabiaj±cych na lekcjach lub skonfliktowanych z prawem wywalam z si³owni i to z hukiem!” Jak siê pó¼niej okaza³o mia³ dobre kontakty z nauczycielami i to oni „donosili. Swoj± drog± musieli¶my co 6 miesiêcy przedstawiaæ mu zestawienie ocen. To sprawi³o, ¿e ka¿dy z nas zacz±³ rozumieæ, ¿e dla instruktora , a teraz i dla nas najwa¿niejsza jest nauka w szkole, a pó¼niej wyniki na si³owni.
Po uiszczeniu 5 z³ i podpisaniu deklaracji zosta³em cz³onkiem „Sowy” i od razu przyst±pi³em do æwiczeñ. Na sali by³y sta³e stanowiska do æwiczeñ, na ka¿dym æwiczy³o po trzy osoby dobierane wed³ug poziomu wytrenowania. Pan Edward bacznie patrzy³ co i jak robimy, korygowa³, wyja¶nia³ i zdarza³o siê, ¿e dawa³ „bure” tym co chcieli æwiczyæ po swojemu. Trening by³ rytmiczny i w do¶æ szybkim tempie, Kto leni³ siê, nie zagrzewa³ miejsca na sali. Nad naszym zdrowiem czuwa³ spo³ecznie lekarz E. Klinka, co obecnie w osiedlowych si³owniach jest niespotykane.
Wyczynowcy
W tym czasie ci których pozna³em kilka lat wcze¶niej, gdy æwiczyli na basenie, stanowili ju¿ czo³ówkê „Sowy”. Wiêkszo¶æ z nich osi±ga³a poziom pozwalaj±cy na uczestniczenie w ogólnopolskich zawodach. Mniej wytrenowani brali udzia³ w lokalnych zawodach i pokazach organizowanych przez TKKF. Pozna³em miêdzy innymi: Tadeusza Gerta, Czes³awa Wojtasa, Janusza Spisza, Zbigniewa Lorencika, Stanis³awa Ma¶lankê, Krzysztofa Ma³aszka, Bronis³awa Debicha, Zbigniewa Ma³achowskiego, który by³ najbardziej do¶wiadczonym zawodnikiem, medalist± ogólnopolskich zawodów.
Kiedy na sali treningowej Ma³achowski wyciska³ sztangê o ciê¿arze 180 kg by³a cisza, æwicz±cy gromadzili siê wokó³ niego i podziwiali niesamowit± si³ê.
Wszyscy æwicz±cy - bez wzglêdu na wiek i osi±gane wyniki – tworzyli zgran± i zaprzyja¼nion± z sob± grupê. Po treningu razem chodzili¶my do pobliskiej cukierenki na oran¿adê, lody, niektórzy na obowi±zkowe ciastko.
W dniach poprzedzaj±cych zawody nastêpowa³a mobilizacja, pocz±tkuj±cy w spokoju i ciszy æwiczyli w swojej czê¶ci sali, za¶ wyczynowcy w napiêciu doskonalili pozowanie wed³ug choreografii u³o¿onej przez instruktora, który wy³apywa³ b³êdy. W tym czasie Janusz Spisz jeden z najlepszych juniorów w kraju sporz±dza³ mikstury do smarowania cia³a oraz wyszukiwa³ odpowiednie utwory muzyczne w rytm, których wykonywano pozowanie.
Sukcesy
Na prze³omie lat 60. i 70. XX w. reprezentacja „Sowy” odnios³a liczne sukcesy w rywalizacji na terenie Dolnego ¦l±ska oraz w zawodach ogólnopolskich. Bra³a równie¿ udzia³ w pokazach propaguj±cych æwiczenia kulturystyczne w zak³adach pracy i szko³ach. W archiwalnych numerach gazety „Krosno” mo¿na przeczytaæ wiele relacji z zawodów, w których bielawianie wygrywali z silnymi rywalami, zaliczanymi do czo³ówki krajowych kulturystów. W 1970 roku reprezentanci „Sowy” startuj±cy we Wroc³awiu na mistrzostwach Dolnego ¦l±ska pokazali swoj± si³e, zwyciê¿aj±c w klasyfikacji zespo³owej i indywidualnej. W¶ród seniorów wy¿szych Tadeusz Gerndl zaj±³ trzecie miejsce. W juniorach wy¿szych zwyciê¿y³ Józef Mi³oszewski, a w ni¿szych juniorach bezkonkurencyjnym by³ Zbigniew Ma³achowski, trzecie miejsce zaj±³ Szczepan Jankowski.
Najwiêksze sukcesy bielawianie odnosili w zawodach ogólnopolskich p.n. „O puchar Ziem Zachodnich”. Wygrywali w kategoriach indywidualnych jak i dru¿ynowo, pokonuj±c zespo³y zaliczane do najlepszych w kraju ( Warszawa, Kraków, £ód¼, Wroc³aw, Poznañ). Nale¿y jeszcze wspomnieæ o zawodach p.n. „Kulturystyczne kryterium asów”, zorganizowanych we Wroc³awiu w 1971 roku. Zwyciê¿y³ zespó³ „Sowy”, co by³o wielk± sensacj± w krajowej kulturystyce.
Bielawianie rywalizowali równie¿ w zawodach ogólnopolskich w: Sopocie, Krakowie, £odzi, Radomiu, Warszawie itd., plasuj±c siê w finale. Najlepsi Zbigniew Ma³achowski i Janusz Spisz zostali powo³ani do reprezentacji Polski na pierwsze miêdzynarodowe spotkanie w kulturystyce Polska – Czechos³owacja które odby³o siê w 1971 roku w Mariañskich £a¼niach. Nasi ch³opcy nie dali rady bardziej do¶wiadczonym Czechos³owakom zajmuj±c w swoich kategoriach trzecie miejsca, ale wyprzedzaj±c drugiego reprezentanta Polski.
Odej¶cie od æwiczeñ
W 1972 roku po trzech latach systematycznych æwiczeñ min±³ mi zapa³ do treningów si³owych, przesta³em uczestniczyæ w zajêciach i to by³ b³±d. Sta³em siê m³odzieñcem chc±cym poznaæ uroki doros³ego ¿ycie. Coraz wiêcej czasu spêdza³em w towarzystwie kole¿anek i kolegów ¿e szko³y ¶redniej. Potem by³o kilka lat s³u¿by wojskowej oraz trudne lata s³u¿by w policji.
Wydawa³o mi siê, ¿e to co poprzez æwiczenia si³owe uzyska³em dla organizmu zostanie na wiele lat. Niestety brak æwiczeñ, sta³e napiêcie w pracy da³o znaæ o sobie. Okresowe badania lekarskie wykaza³y u mnie symptomy nerwicy. Konsultacje z lekarzami wskaza³y na konieczno¶æ leczenia. By³ wybór: leczenie medyczne - czyli sta³e za¿ywanie leków uspokajaj±cych lub metoda naturalna, czyli systematyczne zajêcie przeciwstresowe nie zwi±zane z ingerencj± medycyny. Wybra³em æwiczenia si³owe, które znakomicie niweluj± skutki napiec nerwowych.
Æwiczenia dla zdrowia
W sierpniu 1994 roku powróci³em do kulturystyki czyli do æwiczeñ w si³owni TKKF ,,Sowa". Od pocz±tku zmagam siê z ciê¿arami bardzo systematycznie, cztery dni w tygodniu po oko³o 2 godziny. W pierwszych miesi±cach æwiczy³em z ma³ymi obci±¿eniem np. do 60 kg w wyciskaniu sztangi le¿±c. Po siedmiu latach æwiczeñ w wyciskaniu uzyska³em 162,5 kg. Wyleczy³em siê z nerwicy.
(Na zdjêciu: Puchar i medal za drugie miejsce w zawodach „Najsilniejszego Policjanta… 2000 r.)
W kwietniu 2000 r. namówiono mnie do udzia³u w zawodach o tytu³ „Najsilniejszego Policjanta w Powiecie Dzier¿onowskim”. O zwyciêstwo walczy³o kilkudziesiêciu policjantów. Odnios³em sukces zajmuj±c drugie miejsce, uzyskuj±c w wyciskaniu sztangi le¿±c 135 kg.
Rok pó¼niej awansowa³em w pracy, ale wi±za³o siê to z pe³nieniem s³u¿by w zamkniêtym systemie zmianowym dzienno-nocnym. Czêsto po pracy wraca³em „skonany” po nocnych dy¿urach, bola³a mnie g³owa i plecy. Nie mia³em si³ na treningi, które musia³bym wykonywaæ po nieprzespanej nocy. Próbowa³em trenowaæ, wkrótce zrezygnowa³em.
Na emeryturze
W 2009 r., po przej¶ciu na emeryturê ponownie powróci³em do æwiczeñ i oczywi¶cie do „Sowy". Nie odpuszczam daj±c sobie dobrze w „ko¶æ”, czyniê to z przyjemno¶ci±, bo czujê ka¿dy miesieñ, który wolno siê rozwija, pomimo, ¿e mam 55 lat. Æwiczê tylko trzy razy w tygodniu. Swobodnie wyciskam ciê¿ar 120 kg, a i w innych æwiczeniach uzyskuje wynik ¶wiadcz±cy, ¿e mam „krzepê”. Wychodzê z treningu w „skowronkach” zadowolony, bo moje cia³o mówi: - æwicz a bêdziesz zdrowy! Æwiczenia to dobry i zdrowy sposób na wykorzystania czasu przez emerytów - którzy na ogó³ maj± go du¿o.
Zdrowa m³odzie¿
Na sali sama m³odzie¿, której miêdzy æwiczeniami opowiadam, o ch³opcach, którzy æwiczyli 40 lat temu i byli wówczas czo³owymi kulturystami Polski. Szkoda, ¿e nie ma ich teraz w „Sowie”, rozjechali siê po kraju, ale tam gdzie mieszkaj± pewnie æwicz±.
Swoj± wiedz± i do¶wiadczeniem dzielê siê z m³odzie¿± uczestnikami zajêæ. Si³± fizyczn± i znajomo¶ci± metodyki treningu motywujê m³odzie¿ do sumiennych æwiczeñ, dajê im przyk³ad, tak jak czyni³ to mój pierwszy instruktor Edward Sroka. Ch³opcy usilnie staraj± siê dorównaæ mi w wyciskaniu le¿±c, podci±ganiu siê na dr±¿ku i innych æwiczeniach. Patrz±c jak oni ambitnie i powa¿nie podchodz± do æwiczeñ, widzê siebie i kolegów uczciwych sumiennych, skromnych oraz ciesz±cych siê m³odo¶ci± - intensywnie trenuj±cych w latach naturalnej kulturystyki redaktora Stanis³aw Zakrzewskiego.
Autor: Miros³aw Stankowski z Bielawy, grudzieñ 2011 r.
Od Jana W³odarka: Pamiêtam Zbigniewa Ma³achowskiego, jako utalentowanego i sympatycznego zawodnika. W maju 1970 r. rywalizowa³em z nim w zawodach ogólnopolskich w £odzi, w kategorii seniorów powy¿ej 173 cm wzrostu. On by³ pi±ty a ja zwyciê¿y³em. W innych zawodach wcze¶niej widywa³em go, gdy startowa³ w juniorach w kat, do 173 cm. Chyba mia³ 173 cm wzrostu, wiêc móg³ wybieraæ sobie kategorie i przeciwników. W moim „pamiêtniku” mam odnotowane, ¿e m.in. w nieoficjalnych mistrzostwach Polski w Sopocie w 1969 roku zaj±³ III miejsce w juniorach w kat. do 173 cm, ja za¶ drugie w seniorach. Zwyciê¿y³ w IV Ogólnopolskim Zlocie Kulturystów w Radomiu (1969 r.), kat. do 173 cm.
Pamiêtam równie¿ Janusza Spisza, zawsze u¶miechniêty, ³adna sylwetka, estetycznie pozowa³. Uczestniczy³ w rywalizacji juniorów ni¿szych. W tej kategorii nale¿a³ do czo³ówki krajowej, wraz z Ma³achowskim by³ reprezentantem Polski w meczu z kulturystami Czechos³owacji.
Rej.446/O¶rodki -15/ 31/2011.11.10/JWIP.PL
Ostatnia aktualizacja: 2012.01.01. Godz. 21:23
|