.PRZYPOMINAMY: KORZYSTAJ Z WODY, SŁOŃCA I POWIETRZA! ĆWICZ!!!
(Sopot -1968. Od lewej: Jan Włodarek, Andrzej Laskowski, Sławomir Filipowicz (wszyscy z Warszawy), Antoni Kołecki (Łódż), Einno Akkila (Finlandia), Ahmet Alisure (Sułtanat Omaru), Stefan Polis (Częstochowa), Wiesław Wnęk (Kraków). Fot.: Jan Rozmarynowski).
Zawody sopockie - mające w poszczególnych latach różne nazwy - w wieloboju kulturystycznym uznawane za mistrzostwa Polski w kulturystyce, przeprowadzane od 1960 roku przez 10 kolejnych lat, odegrały ważną role w kształtowaniu, popularyzowaniu i rozwoju kulturystyki w Polsce. Stanowią istotną i pozytywną część naszej historii ćwiczeń siłowych wiążącą się z epoką „bezkoksową”.
Trzeba wyraźnie podkreślić, że sopockie zawody przeprowadzano z inspiracji twórcy polskiej kulturystyki Stanisław Zakrzewskiego, redaktora „Sportu dla Wszystkich” i zarazem wiceprezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, a od 1965 roku Przewodniczącego Centralnej Komisji Kulturystyki ZG TKKF, ofiarnie wspieranego przez licznych społecznych działaczy, głównie z wybrzeża: Ludwika Ogrodowicza, Andrzeja Jentczaka, Edmunda Łącza, Mariana Gregorczyka, Stanisława Wilgusa, Edwarda Sobieszczyka, Edwina Hejmowskiego i innych.
Był to okres modny na ćwiczenia siłowe. Powstały nowe ośrodki kulturystyczne, przybywało ćwiczących. Szacowano, że już po koniec 1962 roku, kulturystykę uprawiało ok. 300 tys. osób, głównie młodzież, a ok. tysiąca osób miało ambicję startu w zawodach. Kulturystyka stała się w kraju masową formą kultury fizycznej. Do tak znacznego wzrostu popularności ćwiczeń siłowych przyczyniło się wspomniane wyżej czasopismo „Sport dla Wszystkich”, które – ukazywało się w nakładzie dochodzącym do 100 tys. egzemplarzy. W latach rozgrywania sopockich zawodów Redakcja „SdW” popularyzowała różne metody ćwiczeń siłowych i sprawnościowych oraz zachęcała do rywalizacji sportowej m.in. w Sopocie.
Pomimo wzrastającej popularności, kulturystyki nie zaliczano do dyscyplin sportowych. Była wręcz ignorowana przez władze polskiego sportu, a także przez prasę krajową, rzecz jasna z wyjątkiem „SdW”, która nie wykazywała zainteresowania, nawet zawodami mistrzowskimi. Wraz z kometką i karate była tylko jedną z form rekreacji fizycznej prowadzoną przez TKKF i LZS. Dla sportowej kulturystyki nie było więc dotacji, specjalistycznego sprzętu, sal treningowych z pełnym zapleczem sanitarnym, nie wspominając o niezbędnej specjalistycznej opiece lekarskiej i odnowie biologicznej, które były zarezerwowane dla zawodników dyscyplin olimpijskich.
W tym okresie najlepsi kulturyści mogli tylko marzyć o stypendiach czy też o innych formach pomocy, które chociaż w części mogłyby rekompensować ich sportowy wysiłek. Mimo iż nie było tego co dziś nieodzowne dla treningu współczesnego mistrza kulturysty, ćwiczono z przyjemnością i pasją, uzyskując na owe czasy imponujące wyniki siłowe, dużą sprawność fizyczną i estetyczne umięśnienie.
W zawodach sopockich brało się udział dla własnej satysfakcji i aby sprawdzić efekty treningu w rywalizacji z innymi. Nie przeszkadzało to, że jechało się przeważnie w przepełnionym pociągu, niekiedy stojąc ponad 8 godzin, a w czasie zawodów spało się w oddalonych o kilka kilometrów „kurnych chatkach” o wymiarach 3 x 3 metry, z dwoma piętrowymi łóżkami, do łazienki było nie mniej niż 100 m. Było też normą stołowanie się w barze mlecznym.
Te wszystkie utrudnienia nie zmniejszały chęci i entuzjazmu sprawdzenia się w mistrzowskiej rywalizacji. Każdego roku na przełomie lipca i sierpnia zawodnicy zjeżdżali do Sopotu. W pierwszych mistrzostwach startowali zawodnicy już dobrze zbudowani, sprawni, silni - przeważnie uprawiający wyczynowo inne niż kulturystyka dyscypliny sportowe: podnoszenie ciężarów, lekką atletykę, judo, gimnastykę, wioślarstwo itd. Byli najlepszymi z grona ponad tysiąca rekreacyjnie ćwiczących w kilku ośrodkach. W następnych latach przybywało uczestników. Przeważali typowi kulturyści, wyłonieni w drodze ogólnokrajowych eliminacji. Chętnie też - poza konkursem - występowali zawodnicy z ZSRR, Czechosłowacji, NRD, Węgier, Szwecji. Raz był też zawodnik z Norwegii i Omanu. Jedynie w 1970 r. zawody odbyły sie w obsadzie międzynarodowej, przyjechali zawodnicy: Czechosłowacji, Węgier, NIemieckiej Republiki Demokratycznej oraz Litwy.
Do 1967 roku sopockie zawody kojarzą się z sukcesami zawodników warszawskiej „Syrenki” których w finałach każdej kategorii było najwięcej. Główna w tym zasługa Henryka Jasiaka - instruktora i redaktora „SdW” (zm. w 2008 roku – przyp. j.w.), wspomaganego przez instruktorów: Józefa Radziwiłkę oraz Mariana Rossę, znanych kulturystów z pierwszej połowy lat 60-tych XX w.
Szczególnie korzystne dla dalszego rozwoju kulturystyki w Polsce było nawiązanie międzynarodowych kontaktów z działaczami i zawodnikami z krajów socjalistycznych, a szczególnie z ZSRR i Czechosłowacji gdzie poziom sportowy i masowość kulturystyki była bardzo wysoka. Następstwem tego były m.in. sukcesy polskich zawodników w silnie obsadzonych imprezach międzynarodowych.
Z roku na rok sopockie zawody były coraz lepiej zorganizowane i wzrastał ich poziom sportowy. Doceniała to wspaniała publiczność, która zawsze szczelnie wypełniała centralny kort klubu tenisowego - pamiętający świetność polskiego tenisa lat 30 - tych i nagradzała występy zawodników, gromkimi brawami.
Zawodom towarzyszyła atmosfera niepowtarzalnego uroku miasta. W pamięci pozostają spacery po najdłuższym w Polsce molo i wspaniałej słonecznej plaży oraz wodne igraszki. Wszędzie były tłumy wczasowiczów i niczym nieskrępowane, zgrabne i ładnie opalone dziewczęta z włosami na Marinę Vlady lub Jean Seberg, wpatrzone w kulturystów, jak w tęczę.
Popisy na kortach i plaży to była naturalna, niepowtarzalna rewia mięśni, sprawności i siły, wynikająca z założeń ówczesnej kulturystyki, lansującej wszechstronność, a więc nie tylko rozwój umięśnienia, który obecnie jest przeważnie jedynym celem samym w sobie ćwiczącego. Były wspaniałym naturalnym sposobem propagowania ćwiczeń kulturystycznych.
Można stwierdzić, że herosi sopockich zawodów dziś wydaliby się „małymi” w porównaniu z ponad 100 kilogramowymi zawodnikami, ale byli nie tylko proporcjonalnie zbudowani, silni, lecz także sprawni fizycznie i mieli szczęście, że ćwiczyli i startowali w epoce bezkoksowej.
Od zawodów sopockich upłynęło już ponad 30 lat, a ich uczestnicy, obecnie panowie dobrze po 50 - tce, przeważnie jeszcze ćwiczą. Z licznej grupy tych, którzy zachowali sportową sylwetkę, zdrowie i krzepę, mogącą imponować dużo młodszym, można wymienić m. in. : Bogusława Krydzińskiego, Jerzego Pachockiego, Leopolda Dzitkowskiego (zm. w 2006 r. - przyp. j.w.), Jana Rozmarynowskiego, Stefana Krajewskiego, Stanisława Ptaszyńskiego, Sławomira Filipowicza, Daniela Pasternaka. W zawodach dla weteranów startują: Józef Radziwiłko, Wiesław Chałas, Marian Glinka (zm. w 2008r.- przyp. j.w.). Czy za 30 lat będzie można napisać to samo o aktualnych naszych mistrzach kulturystyki?
Z uczestników zawodów wyłonili się znakomici instruktorzy, sędziowie i organizatorzy oddani kulturystyce m. in. Jerzy Baranowski z Wrocławia, Leopold Dzitkowski z Piotrkowa Tryb., Henryk Jasiak, Józef Radziwiłko, Mirosław Wożniak, Jan Włodarek, Seweryn Sawicki, Andrzej Jasiński z Warszawy, Stefan Polis i Mieczysław Połacik z Częstochowy, Ryszard Sarnowski z Piły, Wiesław Wnęk z Krakowa, Stanisław Wielgus z Gdańska, oraz Zdzisław Radulski współorganizator ogólnopolskich zawodów w Radomiu. Wśród „nauczycieli” kulturystyki poczesne miejsce zajmuje Witold Majchrzak z Bydgoszczy - wszechstronny atleta, utytułowany bokser, ciężarowiec i zapaśnik znany też z cyrkowych pojedynków z niedźwiedziem.(zm. w 2009 roku). Należy też wspomnieć o instruktorach kulturystyki: Józefie Stelmasiaku z Łodzi oraz o Marianie Rossie z Warszawy,
Wraz z zawodami w Sopocie (1960 -1970) zakończyła się bezkoksowa epoka w naszej kulturystyce. Cel ćwiczeń „siła, sprawność, zdrowie” ukształtowany pod koniec lat pięćdziesiątych przez Stanisław Zakrzewskiego został osiągnięty i sprawdził się w praktyce w zawodach sopockich. Pomimo, że od ostatnich zawodów upłynęło kilkadziesiąt lat, to wciąż jest aktualny w kulturystyce rekreacyjnej i naturalnej (unikającej modnych dziś odżywek i suplementów z puszek oraz anabolików – przyp. j.w.). Stale zwiększa się ich ilość. Są w różnym wieku, ale wszyscy dążą do poprawy swojego umięśnienia, sprawności fizycznej oraz siły.
Autor: Jan Włodarek, styczeń 2002 r.
Przebieg i wyniki zawodów sopockich w latach 1960 -1970 zostały przedstawione na JWIP.PL, w działach: „Jan Włodarek” oraz „Historia”.
Rej.103/J.W. - 13/21.07.2010/ JWIP.PL
Ostatnia aktualizacja: 2012. 07.31, godz. 09:20
|