Strona Główna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjęć

PIONIERZY

Kontakt
Artykuły:
Jan Włodarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
Ośrodki
RÓŻNE
Statystyka
Odwiedziło nas:
10042371
osób.
Oni są z nami:
Ze wspomnień dra Waldemara Wojciecha Bednarskiego (4)

Jako profesor i adiunkt
W roku 1976, po latach żmudnej pracy (wieloletnia kwerenda archiwalna) obroniłem pracę doktorską na Wydziale Humanistycznym UMCS w Lublinie. Wydarzenie to zauważyli przede wszystkim moi Rodzice, przysyłając telegram z serdecznymi gratulacjami. Zrobili to także koledzy ze studiów i krewni z Wrocławia (m.in. Danusia Rybicka - Pławińska). W pracy, w zasadzie nic się nie zmieniło z wyjątkiem skromnego dodatku do wynagrodzenia. Najważniejsza była jednak satysfakcja z sukcesu naukowego i perspektywa zatrudnienia na stanowisku adiunkta w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Lublinie.

Stało się to dopiero w roku 1981, dzięki poparciu dr Jana Mańdziuka, mojego kolegi z ławy szkolnej w Tomaszowie Lubelskim. W latach 1981-1990 (do rozwiązania tej instytucji) współpracowaliśmy zgodnie dla dobra nauczycieli i polskiej oświaty. Owocem tej działalności były liczne wydawnictwa merytoryczne i metodyczne z zakresu nauczania historii i wiedzy o społeczeństwie. W renowacji wiedzy historycznej dzielnie nam pomagał dr Eugeniusz Cezary Król z IKN-u w Warszawie (aktualnie prof.dr.hab. kierownik jednej z katedr w PAN) prowadząc wykłady na zorganizowanych przez nas kursach dla nauczycieli z całego województwa lubelskiego. Po ordynarnym i celowym zakłamaniu przez komunistycznych pseudo „naukowców”, przebiegu wydarzeń w latach 1918 -1956, renowacja wiedzy historycznej stała się pilna i niezbędna. Już wtedy mówiliśmy głośno i odważnie, że „Historię Polski” i „Historię Powszechną” trzeba pisać od nowa!

Dobrze układała się nam współpraca z metodykami w poszczególnych powiatach, którzy przy naszej pomocy organizowali szkolenia dla nauczycieli historii i wiedzy o społeczeństwie. Ja, osobiście najczęściej byłem zapraszany na spotkania w Zamościu (mgr Marian Batorski), w Hrubieszowie ( mgr Pyc), w Chełmie ( mgr Ania Nowak), w Świdniku (mgr Jurek Wanarski) i w Tomaszowie (mgr Szczepan Żmudzki). Miałem również wiele wyjazdów szkoleniowych do Białej Podlaski, gdzie byłem serdecznie podejmowany przez „Podlasiaków”. Wielu nauczycieli historii poznałem w czasie prowadzenia egzaminów na stopnie specjalizacji zawodowej - praktycznych i teoretycznych.

W ramach dokształcania adiunktów i metodyków nasza „Centrala” w Warszawie organizowała wyjazdy zagraniczne (dr Piotr Unger) do Niemiec i ZSRR. W czasie pobytu na stażach zagranicznych łączyliśmy przyjemne z pożytecznym; zwiedzanie muzeów i obiektów zabytkowych z wysłuchiwaniem informacji o organizacji oświaty w danym kraju i hospitacją lekcji w szkołach podstawowych i średnich. Odbyłem dwa takie staże (w Leningradzie i Berlinie) i bardzo sobie to chwalę. Uzyskałem materiał porównawczy, który pomagał mi bardziej rozsądnie i rzeczowo oceniać stan oświaty w Polsce. W tej konfrontacji nie wypadaliśmy źle. Z inicjatywy dr Andrzeja Leszka Szcześniaka, zostałem także powołany w skład zespołu do spraw uzgadniania treści podręcznikowych („białe plamy”) z naszymi sąsiadami. Brałem udział w kilku takich wyjazdach (ZSRS, Węgry, NRD) i dobrze pamiętam jak trudne to były rozmowy.

Nasza praca, najpierw w Instytucie Kształcenia Nauczycieli, a zaraz potem w Oddziale Doskonalenia Nauczycieli miała charakter twórczy i była bardzo potrzebna polskiej oświacie. Mimo to, z dniem 1 stycznia 1990 r. zlikwidowano w całym kraju aktualny system doradztwa, nie czekając nawet na zakończenie roku oświatowego. Oddziały Doskonalenia Nauczycieli przestały działać, a zastąpiono je Wojewódzkimi Ośrodkami Metodycznymi, które podporządkowano Kuratorium Oświaty (i oto chyba głównie chodziło). Na otarcie łez, dostaliśmy sześciomiesięczne odprawy i ciepłe słowa pożegnania.

Od września 1991r. podjąłem pracę jako metodyk nauczania historii w powiecie puławskim. Obowiązkowe godziny dydaktyczne (4) realizowałem w Szkole Podstawowej Nr.5. Miałem kilka grup szkoleniowych, oraz bardzo sympatycznych i żądnych wiedzy nauczycieli. Pasjonowałem się tą działalnością. Miałem wiele satysfakcji z jej ewidentnych wyników. W maju 1994 r. otrzymałem piękny dyplom i podziękowania Pana Kuratora za dotychczasowe osiągnięcia w działalności jako metodyka i historyka. Było to jednak nieszczere i faryzejskie. W kilka dni po wręczeniu dyplomów zorganizowano weryfikację metodyków według najgorszych wzorów stalinowskich. Ja i Jurek Wanarski (nauczyciel metodyk ze Świdnika) musieliśmy odejść. Dla mnie osobiście paradoks tej sytuacji polegał na tym, że kiedy rozgoryczony przyjechałem do domu, moja żona piała z radości, że tak brutalnie mnie załatwiono, ponieważ w Puławach czekało już na mnie stanowisko dyrektora Społecznej Szkoły Podstawowej i Liceum ze znacznie wyższymi poborami. Taka jest proza życia …Podobno jeden z organizatorów tej dziwnej weryfikacji powiedział później, że zachował się „jak słoń w składzie porcelany”. Być może. Ale to go nie rozgrzesza…

Cztery lata kierowałem Szkołą Społeczną. Przed objęciem funkcji dyrektora zapoznałem się z działalnością kilku szkół tego typu w Polsce (Warszawa, Lublin, Kraków, Wrocław). Na tej podstawie przygotowałem ambitne propozycje organizacji Szkoły Puławskiej. Nic z tego nie wyszło. Na przeszkodzie stanął dziwny upór Rodziców, którzy nie byli zainteresowani nowatorskimi zmianami, ale przede wszystkim tylko tym, by ich dzieci ukończyły naszą Uczelnię ( w większości wypadków do Szkół Społecznych nie trafiały „orły”). Moje propozycje ewentualnych zmian nie zostały zaakceptowane w całości. Udało mi się wprowadzić tylko drobne poprawki oraz dokonać kilku zmian w obsadzie kadrowej (kręgosłup Uczelni stanowili emerytowani nauczyciele – wspaniali!).Przed przejściem na emeryturę zaproponowałem na moje miejsce Panią mgr Jolantę Łyszcz, nauczycielkę języka angielskiego. I była to jedna z moich dobrych decyzji w tej szkole.

W roku 1997 miałem wielką satysfakcję z powodu powołania przez Ministerstwo Edukacji Narodowej „Puławskiej Szkoły Wyższej”, ponieważ do tego historycznego wydarzenia dołożyłem także swoją skromną cegiełkę (moi Przyjaciele uznali mnie za Jej „Ojca Chrzestnego”). W każdym razie, w kalendarzu, pod datą 23 lipca 1997 roku (poniedziałek) zanotowałem: Przyjęcia do Puławskiej Szkoły Wyższej – tłok jak na Marszałkowskiej!


(Z książki dra Waldemara Wojciecha Bednarskiego pt. „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas…”).
Rej.842/Historia -77/2015.12.09/JWIP.PL
Aktualizacja 2016.01.10, godz. 20:53




Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artykuły
Skutki koronawiru...
Święta Wielkiej ...
Zmarł nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak jądra choroba...
Flesz
Bogusław Krydziński i Jan Włodarek (1989 r.)
Bogusław Krydziński i Jan Włodarek (1989 r.)
SPOTKANIA
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Jeżeli na tej stronie widzisz błąd, napisz do nas.

Jan Włodarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | Ośrodki | RÓŻNE