Do kulturystyki mia³em zawsze stosunek wiêcej ni¿ krytyczny, nie ma ona moim zdaniem nic wspólnego ze sportem. Wprost przeciwnie, deformuje cia³a i okalecza ludzi. Od lat wiadomo tak¿e, i¿ kultury¶ci s± praktycznie królikami do¶wiadczalnymi dla labolatoriów dopingowych. Kiedy patrze na kulturystê lub - nie daj Bo¿e - kulturystkê, do g³owy przychodzi mi tylko jedna my¶l: cz³owiek obdarzony rozumem i wol± czyni czasem z tej wolno¶ci zadziwiaj±cy u¿ytek.
Magazynów dla kulturystów nigdy nie bra³em do rêki i ani przez chwilê nie mia³em poczucia, ¿e co¶ przez to tracê. A¿ do momentu, gdy czytelnicy "Rzeczpospolitej" zwrócili moj± uwagê na magazyn "Flex", kolorowe pismo kulturystyczne dostêpne we wszystkich kioskach. Okazuje siê, ¿e jednak traci³em: ten magazyn to po prostu niczym nie skrywana dopingowa instrukcja. Np. w pa¼dziernikowym numerze ka¿dy amator ponadnaturalnych bicepsów znajdzie fachowy instrukta¿, jak braæ doping, wraz z zapewnieniem oddanych sprawie lekarzy, ¿e sterydy anaboliczne nie szkodz±, poradê, gdzie je nabyæ i kiedy przestaæ baraæ. Kuracja dopingowa jest rozpisana na dni i tygodnie, z podaniem nazw leków, dawek i przede wszystkim suflowan± wielokrotnie sugesti±, ¿e ¶rodki dopinguj±ce s± nieszkodliwe i mo¿na je przyjmowaæ bez ryzyka. Ju¿ sam tytu³ jednej z instrukta¿owych rubryk jest szokuj±cy: "Doping - jak to siê robi w Europie". Wydawc± pisma "Flex" jest FITLIFE sp.z o.o., a w zespole redakcyjnym znajduj± siê tak znani ludzie, jak dr Zbigniew Rusin czy Jacek Santorski.
W domowym zaciszu ka¿dy mo¿e robiæ ze swoim cia³em, co mu siê podoba, ale zupe³nie czym innym jest zapewnienie wszystkich potencjalnych u¿ytkowników si³owni (zwanych dzi¶ raczej fitness clubami), ¿e mog± bezkarnie i przede wszystkim bez szkody dla zdrowia faszerowaæ siê sterydami ale ponad wszelk± w±tpliwo¶æ stwierdzono, ¿e za¿ywanie wielu ¶rodków, które zaleca "Flex", jest szkodliwe i zakazane. W sporcie olimpijskim jest po prostu przestêpstwem.
Wolno¶æ prasy jest oczywi¶cie rzecz± ¶wiêt±, bez niej ginie wszelka inna wolno¶æ, ale kto wie, czy dla pism takich jak "Flex", które wychodz± chyba jednak legalnie, nie stworzyæ przynajmniej jakich¶ ograniczeñ dystrybucyjnych, takich samych, jakie w niektórych krajach obowi±zuj± np. pornografiê. Je¶li ju¿ ka¿dy amator farmakologicznego dopingu mo¿e mieæ w domu oficjalnie wydan± instrukcjê, jak powoli siê truæ, to z jej nabyciem powinien mieæ jednak troche wiêksze trudno¶ci ni¿ z kupnem batonu Mars.
Z góry przepraszam za stylistykê donosu, ale moim zdaniem istnienie takiego pisma jak "Flex" jest niezgodne z interesem spo³ecznym, a nawet z prawem i nie mia³bym nic przeciwko temu, by odpowiednie w³adze potraktowa³y ten tekst jako zawiadomienie o przestêpstwie i zachêtê do sprawdzenia, czy "Flex" jest jedyny na rynku. Byæ mo¿e inni równie¿ postanowili zrobiæ interes, wykorzystuj±c naiwno¶æ lub - mówmy wprost - g³upotê m³odzie¿y szukaj±cej swego miejsca w ¿yciu poprzez powiêkszanie bicepsów.
Autor: Miros³aw ¯ukowski "Rzeczpospolita", 1998 r.
Rej.595./Sterydy – 41/2012.08.04/ JWIP.PL
Aktualizacja: 2012.08.04, godz.09:10
|