Felieton

W kulturystyce i fitnessie zdecydowanie nie jestem alfą i omegą. Dla zdrowia ćwiczę z przerwami czasowymi według wskazówek mojego mistrza – dobrego trenera z trzydziestoletnim stażem, więc nie muszę się głowić nad układaniem sobie programów treningowych.

Od wielu lat, po ukończeniu kilku kursów instruktorskich, do mojej lektury wybiórczo zaliczam artykuły z kulturystycznej prasy. Tych dobrze i ciekawie napisanych jest niewiele i dlatego nie muszę „przerabiać” wszystkiego, jak leci.

Dobre czasy mamy już za sobą, bowiem nie piszą już: Stanisław Zakrzewski, Henryk Jasiak, Jacek Korczak – Mleczko, zniknęło nazwisko Mirosław Prandota i innych zawodowców. Obecnie publicystyka kulturystyczna jest amatorska i na niskim poziomie. Wyjątkiem mogą być artykuły Piotrowskiego i osobnika klonującego się pod różnymi pseudonimami oraz nazwiskami. Ogólnie jednak ona taka drętwa, bez polotu i tak naprawdę podporządkowana reklamie typu „łykaj i rośnij” Nie wspomnę już o powtarzaniu przypadków niewiedzy, która często przytrafia się naczelnemu miesięcznika „KIF”. On z uporem maniaka w swoich poradach treningowych pomija informację, że przy wykonywaniu martwego ciągu o prostych nogach najbardziej zaangażowane są mięśnie grzbietu. U niego to mięśnie nóg tylko pracują! Nie wykonuję tego ćwiczenia i wielu innych, ale bez trudu dostrzegam bzdurne teksty, a przede wszystkim te dotyczące fitnessu, więc o nich nieraz krytycznie piszę.

Fitness w czerwcowym wydaniu „KIF” – na miarę wcześniejszych wydań tego miesięcznika. Tylko dwa artykuły zwracają uwagę, bo nie ma innych. Jeden to zakończenie tasiemca Andrzeja Michalaka (nareszcie!!!), A drugi to rozmowa z Alicją Matwiej, pracownicą komendy wojewódzkiej Policji w Katowicach. Rozmowę warto przeczytać, zdjęcia Alicji również intrygujące. Jest jednak coś, co mnie nurtuje w tym wywiadzie. Rozmowę prowadzi Mirosław Gołąb w stylu dobrze już mi znajomym, bo podobnym m.in. do wywiadu Michała Bolenia (w tym samym wydaniu), jak również do twórczości U.E.; najbardziej jednak w stylu zaprezentowanym w wywiadzie Sylweriusza Łysiaka z Anną Popławską oraz artykułem M.P. z KIF nr 5. Do tego dodam tylko, że we wcześniejszych KiF-ach na tej samej „fali” pisał p. Warecki. Kto więc jest rzeczywistym autorem tych tekstów?

Strasznie dużo tego samego „stylu”, a wręcz także podobieństwa, bowiem nawet, Sylweriusz , naczelny redaktor KIF wzniósł się na poziomy i w swojej rubryce pt. „Drodzy czytelnicy” dostosował się do podobnego, jak wyżej, stylu.
Ja zatem dla pełnej jasności w zakończeniu uprzejmie informuję, że nie podejrzewam, iż naczelnemu ktoś pisze teksty, ani tego, że on w czerwcowym wydaniu KIF nagle błysnął swoim od lat ukrytym talentem pisarskim i tym sposobem wyrwał się z poziomu amatorskiego tworzenia.
Autor: Minerva Czerwiec 2007 r.

Rej.742./ RÓŹNE -102/ 2013.08.31/ JWIP.PL
Aktualizacja 2013.08.31, godz.22:34