|
Odwiedziło nas: 10454588 osób. |
|
|
Stanisław Zbyszko Cyganiewicz (1). Autor: Stanisław Zakrzewski |
Stanisław Zbyszko Cyganiewicz(1) Aut. Stanisław Zakrzewski
W gronie najsłynniejszych siłaczy nie brak Polaka. Był nim Stanisław Zbyszko Cyganiewicz. Trzy czwarte wieku temu — przez szereg lat rozsławiał na arenie świata imię Polski. Na drugiej półkuli, gdzie osiągnął szczyt sławy, nazywano go „The powerfull son of Poland" („Mocarny syn Polski"). Choć w latach jego świetności Polska była wymazana z map świata, Cyganiewicz zawsze głosił, że jest Polakiem, polskim góralem.
Stanisław Zbyszko Cyganiewicz kładł na łopatki najsilniejszych przeciwników. Zdobywał cenne nagrody i najwyższe tytuły. Trzykrotnie wywalczył tytuł mistrza świata. Był również zdobywcą pasa brylantowego!
Dla rozwoju zapaśnictwa i kultu siły położył duże zasługi. A kult ten miał u nas nie lada „wyznawców", wśród nich samego Sienkiewicza. Zbyszko z Bogdańca, bohater „Krzyżaków", stał się ideałem Cyganiewicza w jego latach szkolnych. Właśnie w szkole, w siódmej klasie gimnazjalnej, kiedy to już wszystkich rówieśników z łatwością kładł na łopatki, zdobył sobie Cyganiewicz przydomek „Zbyszko".
Stanisław Cyganiewicz urodził się w Jodłowej pod Krakowem 1 kwietnia 1881 roku. Ojciec jego był leśniczym.
Dzięki temu Cyganiewicz wzrastał — jak się to mówi — na łonie natury. Las był areną jego zabaw dziecięcych. W jego ożywczym powietrzu rósł jak młody dąb — zdrowy i mocny.
Do szkoły średniej — gimnazjum — uczęszczał początkowo w Stanisławowie, poświęcając każdą wolną chwilę wszystkim dostępnym wówczas sportom. Na młodego sportowca zwrócił uwagę wybitny działacz „Sokoła" Włodzimierz Świątkiewicz, a widząc jego zapał, zapoznał go z tajnikami treningu zapaśniczego i z wartością „naturalnych ćwiczeń" — pływania, lekkiej atletyki, gimnastyki.
Pewnego dnia do Stanisławowa zjechał cyrk, w którym występował siłacz Adolf Specht z Austrii. Zadziwiał publiczność zginaniem żelaznych sztab, zrywaniem łańcuchów, łamaniem podków. Specht, posłyszawszy o Cyganiewiczu, który już w zapasach wybił się na tamtejszym terenie, wyzwał go do walki, obiecując, że otrzyma 10 koron, jeśli zdoła mu się przeciwstawić przez 10 minut. Cyganiewicz przyjął wyzwanie i — pobrał przyrzeczoną kwotę. Następnego dnia zarobił znów 10 koron, choć Specht podwyższył „czas walki" do 15 minut.
W tych dwóch walkach Cyganiewicz nie musiał się zbytnio wysilać, by uniknąć położenia na łopatki — bronił się tylko, nie atakując mistrza. To dodało mu wiary we własne siły. Toteż trzeciego dnia, kiedy Austriak ogłosił, że kto go pokona, ten otrzyma w nagrodę tysiąc koron — Cyganiewicz stanął do walki.
Walka trwała krótko. Młodzieniec z miejsca zaatakował Spechta i po dwóch minutach pokonał go. Publiczność gorą¬co wiwatowała na cześć młodego zapaśnika, ale dyrekcji cyrku mniej się to podobało. Jak taki smarkacz śmiał zaatakować „mistrza świata" — tak reklamowano Spechta — i w dodatku pokonać go?! Toteż gdy Cyganiewicz zgłosił cię do dyrekcji po nagrodę, porządkowi wyrzucili go po prostu z cyrku...
Zajście to zaszokowało Cyganiewicza, ale nie zniechęciło do zapaśnictwa. Wkrótce potem przeniósł się do Krakowa, gdzie ukończył gimnazjum i zdał maturę.
Pod skrzydłami Pytlasińskiego
W 1901 roku przybył do Krakowa mistrz zapaśnictwa, Władysław Pytlasiński. Cyganiewicz nie omieszkał wykorzystać tej okazji. Dużo słyszał o Pytlasińskim, który już od lat był wzorem i przykładem dla młodej generacji zapaśników. Później zyskał przydomek „ojca polskiego zapaśnictwa", był również jednym z prekursorów podnoszenia ciężarów.
Władysław Pytlasiński — urodzony w Warszawie 26 lipca 1863 roku — do poważnej pracy nad swoim rozwojem fizycznym (był b. szczupły i wysoki) przystąpił w 17 roku życia. Był to rok 1880. Trenował wówczas bez jakiejkolwiek opieki, bardzo intensywnie i to po ciężkiej, całodziennej pracy jako tokarz. Niekiedy usiłował też ćwiczyć w czasie pracy płytami wagonowymi, które obrabiał na tokarce.
W 19 roku życia opuścił rodzinną Warszawę i udał się do Wiednia, gdzie rozpoczął solidny trening atletyczno-sportowy. Szybko też doszedł do dobrych wyników w „pięcioboju szwajcarskim", który obejmował również elementy lekkoatletyczne: skok w dal — wzwyż (odbijano się z odległości dwukrotnie większej od wysokości skoku), pchnięcie kamieniem wagi 15 kg (na odległość), podnoszenie kamienia wagi 25 i 50 kg (na ilość razy), walkę zapaśniczą wolną i szwajcarską. W ostatniej dekadzie ubiegłego stulecia Pytlasiński słynął z walki zapasy (tzw. „walki szwajcarskiej"), a po przestawieniu się na walkę stylem francuskim, również i w tej dziedzinie doszedł do mistrzostwa. Był wspaniałym technikiem. W cza¬sie międzynarodowego turnieju parys-kiego w 1900 roku, pokonał mistrza świata Karola Absa. To zwycięstwo ugruntowało jego sławę.
Gdy w rok później popularny „Pytlas" przybył do Krakowa, Zbyszko Cyganiewicz dotarł do niego i zaprezentował swoje bicepsy. Władysław Pytlasiński — stary praktyk — zaopiekował się obiecującym zawodnikiem i od razu wziął go w obroty. Po kilkutygodniowym treningu zabrał go do Niemiec i tam — w Charlottenburgu — Cyganiewicz zadebiutował na arenie międzyna¬rodowej. Wygrał kilka walk, aż natknął się na zapaśnika dobrej klasy Francuza Beaurçerois, który go pokonał. Po tym pierwszym zagranicznym tournée, Cyganiewicz trenował dalej pod okiem Pytlasińskiego i walczył w różnych cyrkach, aż wreszcie „wylądował" w wiedeńskiej Bodenkultur — szkole zapaśniczej.
Na drodze do światowej kariery
W owym czasie Wiedeń był Mekką atletów całego świata, a sukces wywalczony w tym mieście równał się zdobyciu ostróg w zapaśnictwie. Wśród czołowych zapaśników, którzy wtedy gościli we Wiedniu, był Kroat Tomasevic. Zwycięstwo nad nim utorowałoby Cyganiewiczowi drogę do popularności.
Doszło do walki, która toczyła się ze zmiennym szczęściem. Były momenty, że Cyganiewicz znajdował się w największym niebezpieczeństwie. Ale wtedy zdwajał wysiłek, aby tylko się nie poddać. Wreszcie w 17 minucie udało mu się rzucić przeciwnika na łopatki. Walka rewanżowa przyniosła mu jesz¬cze większy sukces: zwycięstwo w piątej minucie!
Sukcesy te wywołały w Wiedniu dużą sensację. Propozycje wyjazdów i walk mnożyły się jak grzyby po deszczu. Cyganiewicz walczy w Rumunii, w Sewastopolu, w Paryżu. Tam, w turnieju o mistrzostwo świata zawodowców, zajmuje trzecie miejsce. Zaliczany jest już — a był to rok 1903 — do czołówki światowej.
W berlińskim cyrku Busch'a
Wkrótce Cyganiewicz otrzymuje zaproszenie na występy w słynnym berlińskim cyrku Busch'a. Przygotowuje się do nich intensywnym treningiem. Zdaje sobie dobrze sprawę z tego, że podwoje tego cyrku otwierały się tylko dla najlepszych zapaśników.
Po kilku pierwszych walkach i zwycięstwach budzi prawdziwą sensację. Wreszcie staje do walki z samym Omarem de Eouillon, Belgiem, prawdziwym postrachem wszystkich, największych nawet siłaczy i zapaśników. Tę dramatyczną walkę Zbyszko Cyganiewicz tak opisał w książce „Na ringach świata", wydanej w 1937 roku w Warszawie:
„Po 16 minutach przyparłem Omara do lin i tu udało mi się go zajść od tyłu. Momentalnie zastosowałem swój niezawodny tylny pas i rzuciłem przeciwnika na ziemię. Rzut ten oszołomił go, ale tylko na chwilę. Poderwał się, wstrząsnął głową i stanął do dalszej walki.
Po kilkunastu minutach udało mi się doprowadzić Omara do parteru. Trzymałem go kilka minut pod sobą...
Po 46 minutach walki podniosłem go znowu w górę i z krótkiego zamachu rzuciłem tak silnie o arenę, że podłoga jęknęła pod ciężarem Belga. Omar upadł tak nieszczęśliwie, że stracił przytomność. W takim stanie przeleżał na dywanie 12 minut. W tym czasie otoczyła mnie policja sądząc, że jestem nieumyślnym zabójcą de Bouillona. Na szczęście, dzięki wysiłkom lekarzy Omar przyszedł do siebie i po pewnym czasie mógł stanąć do dalszej walki...
Dopiero po tym zwycięstwie zdołałem wyrobić sobie wielkie imię pomiędzy zapaśnikami". CDN.
Autor: Stanisław Zakrzewski, 1973 r. Redakcja techniczna JWIP.PL – Mariusz Liwowski, kwiecień 2008 r.
|
|
Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie. |
|
Tylko aktywnych zapraszamy na forum oraz do Pionierów |
|
|