
(Fot. z arch.)
Z cyklu: CZYTAJĄ I OCENIAJĄ
Jeszcze raz przeczytałam artykuł „Jak prowadzić trening siłowy w fitness...” (KIF nr 2/2007),stworzony przez anonimowego autora lub autorkę; przyjmuję, że to on. –A.M. Stworzył coś, co po powierzchownym przeczytaniu wydaje się gładkie. Wstęp artykułu miał rzucać na kolana po informacji, że „fitness sylwetkowy” zyskał na świecie ogromna popularność. My to tylko koniec Europy, bo w kraju do rywalizacji nawet w mistrzowskich zawodach staje tylko kilkanaście zawodniczek.
Ja się tym nie przejmuję, bo za radą autora też zaplanowałam trening w tym sporcie. Na początek dowiedziałam się, ile mam wykonywać kroków i o tym, że muszę mieć dwa kolorowe kostiumy, w tym jeden bikini. Mam też mieć „klasyczne szpilki, fryzurę, makijaż i trochę biżuterii”, a do tego jeszcze ciało z dłuższymi nogami. I tu zaczynają się schody. Kroki, kolorowe kostiumy – to betka, lecz klasyczne szpilki, fryzura i biżuteria to w moim wieku (np. 14 l.). raczej nie pasuje, a noszenie szpilek wręcz szkodzi stopom. Intryguje wymóg, że mam mieć „dłuższe nogi”. I w związku z tym mam pytanie – one mają być do pasa, czy do szyi?
Dalej dowiaduję się, że bardzo ważne są pośladki, które muszą być „odpowiednio jędrne”. Autor nie podął określenia, jak odpowiednio, więc myślę, że niczym u Jagienki!
Jestem „potencjalną fitneską sylwetkową” mając to wszystko, co zalecił autor artykułu – tj. bikini, pantofle na odpowiednich obcasach i stając jeszcze raz przed lustrem, aby zgodnie z życzeniem określić swój stan wyjściowy i zastanowić się, co i ile chciałabym zredukować z mojej masy ciała. Dostałam też kategoryczne zadanie, zgodnie z którym muszę zastanowić się, ile pieniędzy mogę poświecić m.in. na dietę i suplementy. Nie wiem po co, bo jestem szczupłą i podobno jędrną, nawet w pupie. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, a tu autorowi urywa się film. On o mnie zapomniał, bo już każe się przygotowywać do zawodów, a ja przecież jeszcze nie przystąpiłam do ćwiczeń.
Dla niego nie ma to znaczenia. On radzi, że formę startową najlepiej budować na 2 tygodnie przed zawodami.
Jeszcze nie wystartowałam, a już dostaję „założenia startowe”, to pół biedy, ale mam ćwiczyć nawet 4 godziny dziennie i koniecznie wysiłek rozłożyć na dwie sesje w tym jedna rano.
Dalej to plan treningowy, rano koniecznie na czczo, a popołudniu np. ćwiczenie „wypychanie pośladkowe nogą” i inne cudeńka i figury. I tak można pisać dalej, dalej...
Po przeczytaniu tego artykułu daję sobie spokój nie tylko wyczynowym fitnesem, ale również z ćwiczeniami pupy. Teraz stało się dla mnie jasne, dlaczego w naszych zawodach sylwetkowych tak mało dziewcząt. Dopuszczam też inną przyczynę tego stanu. Uważam, że nawet zapowiedź autora, że niedługo w Kif-ie zamieści cykl przedstartowy, nie zmieni sytuacji w naszym fitnesie, przeczytać można o ile będzie miał jakiś sens, który może być w głowie, a przełożony na papier nie zawsze pozostaje zrozumiały dla innych.
Autor: Cieniutka
Rej.183./różne - 22 /2010.11.17
Ostatnia aktualizacja: 2010.11.24 godz. 2O:59
|