HISTORIA SPORTU, artykuł z 1934 roku!
Część pierwsza
Sport doby dzisiejszej rozwinął się do olbrzymich rozmiarów. Coraz więcej jest ludzi uprawiających sport i nim się zajmujących, często dowodem setki ćwiczących na boiskach, pływalniach oraz tysiące ludzi emocjonujących się zawodami. Stadiony reprezentacyjne, mogące pomieścić dziesiątki tysięcy widzów okazuje się u nas nawet (mecz piłki nożnej Polska – Niemcy) za mała.
Prasa nie tylko sportowa, poświęca całe szpalty rozgrywkom i ich aktorom, ukazujące coraz nowe podziwu godne rekordy. Sport popierają samorządy, państwo, łożą miliony złotych na budowę urządzeń i ich utrzymanie. Pisze się i mówi dużo o tym, że sport podnosi zdrowie jednostki, społeczeństwa, rasy, a sport dostarcza zastępy pełnych obywateli Państwu – stojących etycznie i moralnie na bardzo wysokim poziomie, że uczy karności i rycerskości, że wzmacnia charaktery, obdziela inicjatywą i energią cnót, które zużywać można w przyszłym życiu, w twardej walce o byt. Wspomnę tu o współzawodnictwie, wytrwałości, silnej woli, odwadze, szybkiej orientacji itp.
Ale z drugiej strony nie mniej liczne głosy da się słyszeć przeciwko sportowi, stawiając muza rzuty bardzo ciężkie i niestety – niekiedy słuszne. Wysuwa się takie argumenty, że sport rekordowy, zawodniczy niszczy zdrowie i to najlepszego kwiatu młodzieży, pełnego sił młodości, pełnego zapału i ambicji, że wartość wychowawcza sportu tego równa się zeru, lecz nawet, że niszowy, psuje charaktery. Twierdzą dalej, że sport, karzący zbytnio zwracać uwagę na sprawność cielesną prowadzi do zaniedbania ducha, niedostatecznego szacowania i szanowania myśli. Twierdzą, że sport wyraża się w kult brutalności, podnieca krwiożercze instynkty itd.
Jeżeli coraz częstsze dają się słyszeć głosy skierowane przeciwko sportowi, to wina w znacznej mierze samych zawodników, ludzi uprawiających sport. Nie nazywam wszystkich zajmujących się sportem – sportowcami. O nie, gdyż na miano to, jak się okaże, zasługują na razie tylko nieliczni. Może kiedyś kluby świadomie swych zadań i celów sportu przyczyniają się do wychowania już nie dziesiątek sportowców, lecz będą kuźniami tysięcy wzorowych obywateli – sportowców.
Kto zasługuje więc na miano prawdziwego sportowca? Czy ten, który nosi P.O.S., Strzelecką, Narciarską czy inną? (Państwowa Odznaka Sportowa, związana z systemem podwyższania umiejetności fizycznych ogółu społeczeństwa i wojska- przypis - jw.). Czy też ten, który uzyskuje doskonałe wyniki w sporcie, a którego fantastyczne rezultaty oklaskują tysiące rąk, o którym szeroko rozpisują się gazety i który jest na ustach wszystkich? Czy wreszcie, ktoś dużo mniej znany, ale daleko więcej zasługujący na miano sportowca, aniżeli pochłaniacz rekordów? Rozpatrzeć to zagadnienie jest właśnie celem niniejszego artykułu.
Sportowiec, zanim przystąpi do uprawiania wiekiem zdrowym, powinien posiadać organizm zahartowany i mięśnie wszechstronnie rozwinięte. Nigdy nie może uprawiać jednej gałęzi sportu i wyłącznie się w niej zasklepiać. Dążeniem sportowca będzie zbliżenie się do ideału wszechstronności. Niestety u nas jak bardzo często spotyka się młodzieńca, kopiącego wyłącznie piłkę nożną, lub uprawiającego tylko biegi długie. Taki młodzieniec w moim mniemaniu nigdy nie zasługuje na miano sportowca. Organizm jego i mięśnie nie zbliża się do budowy harmonijnej , wzorowej. A czy samo kopanie piłki nie powoduje, nie przyczynia się do nabycia złej postawy – garbu piłkarskiego i krzywych nóg? Czy niema na to dużo przykładów?
Sportowiec zanim przystąpi do uprawiania piłki nożnej lub co najmniej równolegle z nią uprawiać będzie sporty inne, a przede wszystkim gimnastykę, która jest fundamentem, tą podstawą na której można budować wyniki we wszystkich gałęziach sportu. Dalej – lekkoatletykę. Dziwi mnie, że poszczególne kluby nie zdają sobie sprawy ważności uprawiania lekkiej atletyki, a przede wszystkim biegów krótkich tak niezbędnych we wszystkich grach sportowych.
Ileż to momentów np. w piłce nożnej, że gdyby gracz był o ułamek sekundy prędzej przy piłce, to znaczy, że gdyby posiadał lepszy start bramka zostałaby na pewno zdobyta. Nie uznaję sportowca nie umiejącego pływać i nie korzystającego z błogiego wpływu wody i słońca. A nierzadko spotkać można takich dziwaków – rekordzistów, którzy stronią od wody, obawiając się, że latem ucierpi ich forma. Ci ludzie zapominają o tem, że pływanie to sport najzdrowszy, że pływacy odznaczają się najlepszymi postawami, harmonijną budową, najlepszymi płucami, najsprawniejszym sercem. Nawet jeżeliby pływanie wpłynęło na obniżenie formy rekordowej, to jednak warto dla zdrowia poświecić pływaniu więcej uwagi. Stwierdziłem na kolegach i samym sobie w czasie obozów letnich Studium Wychowania Fizycznego nieznaczne nawet podniesienie wyników w swych specjalnościach, pomimo codziennego pływania. Ze sportów, które wzorowy sportowiec winien uprawiać, wymienię jeszcze wioślarstwo lub kajakarstwo najlepiej w formie turystyki wodnej i najróżniejsze gry sportowe, a w zimie łyżwiarstwo, saneczkowanie
lub jeśli tylko możliwe narciarstwo. Do wszechstronnych sportowców bardzo nam daleko.
Ależ czy sezonowemu uprawianiu sportów, jak to czynią Amerykanie, nie zawdzięczają oni oddając się w każdej porze roku innym gałęziom sportu, wysiłków tak fenomenalnych? Czy tam nie leży ich tajemnica? Czy wpierw nim obiecamy sobie specjalną gałąź sportu, w której chcemy się specjalizować, nie byłoby lepiej zaprawiać się w sportach najróżniejszych, nie dla rekordu, a dla wzmocnienia całego organizmu, stosując częstą zmianę i różnorodność form ćwiczeń?
Autor: Stanisław Zakrzewski, 1934 r.
Ciąg dalszy nastąpi
Rej.789/Historia -66/2014.05.10/JWIP.PL
Aktualizacja 2014.06.11, godz. 21:55
|