Ostatnio na ringu w Moskwie miało miejsce ponowne zetknięcie sztuki filmowej ze ,,sztuką bokserską’’. Piszę ponowne, bo boks to najbardziej filmowy sport na świecie i żadna inna dyscyplina nie może nawet marzyć o takiej filmografii. Choć nie jestem historykiem filmu znam ponad 20 tytułów z boksem w tle, a czy jest ktoś, kto nie marzył by wbiec na słynne schody przed muzeum w Filadelfii, jak to robił bladym świtem filmowy Rocky? Tym razem nie chodziło o kolejną część Rocky’ego kręconą w Moskwie, tylko o aktora, „Misia” Rurkę, który na ringu pokonał bezdomnego. To sportowe wydarzenie miało tak niezwykły charakter i żenujący poziom, że skłoniło mnie do użycia cudzysłowu w pierwszym zdaniu. Na zasadzie skojarzenia słów: bokser, aktor i film zacząłem się zastanawiać, czemu, w Polsce nie powstał film o niezwykłym uczniu Feliksa Stamma, bokserze Tadeuszu Pietrzykowskim.
Tadeusz Pietrzykowski (zwany ,,Teddy’’), urodził się 8 kwietnia 1917 roku w Warszawie. Był przedwojennym mistrzem Warszawy w wadze koguciej i wicemistrzem Polski. Po klęsce wrześniowej podczas przedzierania się do Francji został aresztowany i przewieziony do nienieckiego obozu Auschwitz. Oznaczono go numerem 77. W roku 1943 został przeniesiony do KL Neuengamme, wyzwolenia doczekał w KL Bergen-Belsen, wstąpił do 1 Dywizji Pancernej gen Maczka gdzie pełnił funkcje oficera sportowego. W roku 1946 wrócił do Polski, po zakończeniu kariery sportowej pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego i trener boksu, zmarł 17, kwietnia 1991 r .w Bielsku –Białej.
Tą krótką notkę biograficzną, należy rozszerzyć o informację że „Teddy” w obozie KL Auschwitz, pod przymusem staczał walki z bokserami przeważnie cięższymi od siebie, którzy pełnili zwykle funkcję ,,Kapo’’. Wygrał 208 pojedynków i zdobył tytuł Obozowego Mistrza Wszechwag.
Z dostępnych opisów walk wynika doskonałe przygotowanie techniczne Pietrzykowskiego, które zawdzięczał Stammowi. Pierwszą walkę w obozie, będąc skrajnie niedożywiony, stoczył w marcu 1941 z byłym zawodowym bokserem niemieckim Walterem Dunning’iem. Według relacji świadków różnica wagi była nieprawdopodobna: Niemiec ważył 70 kg, Pietrzykowski ok. 40-tu. Polak rozpoczął walkę firmowym ciosem polskiej szkoły boksu, czyli lewym prostym, powtórzył dwa razy i bił kontrę prawym na szczękę. W drugiej rundzie po lewym sierpowym na głowę, w wykonaniu Polaka, przerwano walkę uznając ją za nierozstrzygniętą. Wielokrotnie „Teddy’’ walczył o chleb, zupę i własne życie, a jedzeniem zawsze się dzielił.
Oczywiście sport w niemieckich obozach śmierci miał skrajnie patologiczne, sadystyczne wręcz podłoże, ale by docenić rolę Pietrzykowskiego wystarczy zacytować Tadeusz Borowskiego, który w opowiadaniu ,,U nas w Auschwitzu’’ napisał: ,,jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o Numerze 77, który bił Niemców jak chciał’’. Bez odpowiedzi pozostanie pytanie ilu upodlonym ludziom dał nadzieję, ilu dzięki temu przeżyło.
W 1989 Amerykanie nakręcili ,,Triumf Ducha’’ - historię Salamo Arouch’a (1923 -2009) boksera, przywiezionego do Auschwitz w 1943 r. (nie było już w nim wtedy Pietrzykowskiego). Zdjęcia kręcono na terenie byłego hitlerowskiego obozu śmierci, a główną rolę zagrał Willem Dafoe. Gwiazdora przygotowywali Zbigniew Pietrzykowski i Stanisław Dragan, a pomocą na planie filmowym służył sam Salamo Arouch, który przyjechał z Izraela.
Dlaczego dotychczas nie sfilmowano historii Teddy’ego? Wydawałoby się, że Film Polski miał podobne atuty do nakręcenia interesującego i dobrego filmu o polskim pięściarzu. Żył jeszcze nasz bohater, którego losy to gotowy scenariusz filmowy, mieliśmy plenery w Państwowym Muzeum Auschwitz - Birkenau, polskich bokserskich mistrzów i trenerów jako konsultantów.
Jako czytelnik nie tylko sportowej literatury, kinoman i bokser – amator uważam, że nasze możliwości były większe niż, na przykład, słowackiego reżysera Petera Solana, który: na podstawie noweli polskiego pisarza Józefa Henanakręcił w 1962 roku film fabularny pt., „Bokser i śmierć’’, w którym pierwowzorem bohatera był Tadeusz Pietrzykowski. A co do samej techniki filmowej to według mnie jednym z najlepszych filmów, jakie oglądałem o boksie jest polski film „Bokser” Juliana Dziedziny z 1966 roku, z niezapomnianymi rolami Daniela Olbrychskiego jako Tolka Szczepaniaka i Leszka Drogosza w roli Jarka Walczaka.
Nie chodzi tu o ogromną wychowawczą rolę sportu, jaka wynika ze scenariusza tego filmu napisanego przez Bohdana Tomaszewskiego i Jerzego Suszkę, ale o stronę czysto sportową. W tym filmie nie ma cieć, jeśli walka trwała 5 minut, to trzeba było ją nakręcić, a Daniel Olbrychski boksował, jak rasowy sportowiec z Zenonem Wołodkiewiczem - pierwszoligowym zawodnikiem „Błękitnych” Kielce, więc oglądamy prawdziwą szermierkę na pięści.
Mijają lata, a nasza kinematografia nie dorobiła się nowego filmu sportowego na miarę „Boksera”. Tematy leżą na współczesnych arenach sportowych, ale wydaje mi się, że ciekawsze i bardziej lubiane nie tylko przez sympatyków sportu są filmy historyczne ,,ku pokrzepieniu’’ patriotycznych serc i do takich właśnie zaliczyłbym fabularyzowaną biografię Tadeusza Pietrzykowskiego i jego pojedynków w niemieckich obozach śmierci.
Autor: Piotr Sławuta, Wrocław . Grudzień 2014 r.
Rej.816/ HISTORIA - 73/2014.12.22/jwip.pl
Aktualizacja 2015.04.02, godz. 15:30
|